Najlepsze lata polska piłka ma już dawno za sobą, nie oszukujmy się… Ktoś kto myśli, że jest inaczej jest naiwny lub po prostu nie ma pojęcia o futbolu. Kiedyś sialiśmy strach, mając najlepszych graczy zarówno w Europie, jak i na świecie. Dziś, zajmujemy 77 miejsce w rankingu FIFA, a przed nami znajdują się takie potęgi jak Zambia, Uzbekistan czy Sierra Leone… Dlaczego w latach 60, 70 i 80 mieliśmy najlepszą generację piłkarzy? Czemu obecnie jesteśmy chłopcami do bicia? Po naszych legendarnych sukcesach światowa piłka ruszyła do przodu, a dla nas czas stanął w miejscu, systematycznie obniżaliśmy poziom, aż sięgnęliśmy dna, bo chyba gorzej być już nie może?
Szkolenie młodzieży i zaplecze treningowe
Kiedyś praktycznie wszystkie dzieciaki spędzały wolny czas, grając namiętnie od świtu do nocy w piłkę nożną. Podwórko, betonowy kawałek placu czy klepisko pomiędzy blokami – miejsce nie miało znaczenia, najważniejsze, że była piłka. Chętnych do zabawy nie brakowało, tym bardziej, że boiska były nieustannie oblegane. A dziś? Młode pokolenie woli siedzieć przy komputerze lub grać na konsoli, kiedy do dyspozycji ma orliki… Ciężko w to uwierzyć, ale czasy się zmieniły. Boiska stoją puste lub zarosły chaszczami. Oczywiście, nie można generalizować, ale aktywność fizyczna wśród najmłodszych spada z roku na rok i widać to gołym okiem.
Osobiście uważam, że sam pomysł stworzenia orlików był świetnym posunięciem, ale niestety na tym się skończyła ta szlachetna inicjatywa. To tak jakby wybudować w całej Polsce pływalnie i nie zatrudnić ratowników, którzy uczyliby pływać. Najmłodsi powinni mieć możliwość ćwiczenia pod okiem profesjonalnych trenerów, którzy szkoliliby od podstaw, a później pomagali ukierunkować najzdolniejszych chłopców. Niestety, na taką inicjatywę brak funduszy, a nikt za darmo nie będzie pracował. Tak więc, mamy wspaniałe orliki i dzieci pozostawione same sobie…
Warto wspomnieć również o tym jak wyglądają realia szkolenia młodzieży w małych i większych klubach. Zespoły z mniejszych miejscowości zazwyczaj ledwo wiążą koniec z końcem i działają tylko i wyłącznie, dzięki charytatywnej pracy ambitnych trenerów. W klubach z miast wygląda to odrobinę lepiej za sprawą lepszej organizacji i konkretniejszego zaplecza treningowego. Zasada jest prosta, im wyżej grają seniorzy, tym lepsze warunki treningu ma młodzież danego zespołu. Oczywiście, do zachodu nam jeszcze daleko. Na szczęście powstają w Polsce szkółki piłkarskie, które oferują młodym piłkarzom świetne warunki rozwoju, ale niestety nie każdego rodzica stać na takie rozwiązanie.
Problemy stwarzają również niektórzy rodzice, którzy na siłę pchają swoje dzieci do najlepszych klubów i płacą trenerom za selekcję. W ten właśnie sposób na miejsce zdolnego chłopaka, trafia przykładowo opłacany synek, który niewiele potrafi. Jest to praktyka powszechnie stosowana w naprawdę wielu klubach. Tym bardziej, że młodzi trenerzy nie zawsze potrafią poradzić sobie z presją jaką narzucają ambitni, przewrażliwieni oraz wszechwiedzący rodzice.
Scouting, transfery i fatalna polityka
Łowcy talentów? W naszym kraju jest ich garstka i to jest jeden z naszych największych mankamentów. W każdym zakątku Polski można znaleźć nieoszlifowany diament – w niższych ligach regionalnych, na turniejach młodzieżowych, na orlikach, w szkołach, po prostu wszędzie! Strach pomyśleć ilu było piłkarzy, którzy mogli zrobić wielkie kariery. Nie! Lepiej sięgać po emerytów z zagranicy, którzy chętnie przyjadą zarobić trochę pieniędzy za frajer. Ile było młodych talentów w klubach już nieistniejącej Młodej Ekstraklasy? Gdzie są teraz Ci zawodnicy? Co się z nimi stało?! Grają zapewne w niższych ligach, a wszystko przez działaczy, którzy nie mają bladego pojęcia o piłce nożnej. Myślicie, że opowiadam bzdury? Wystarczy spojrzeć jak wygląda to zagranicą, gdzie sieci scoutingowe są porozrzucane nie tylko na obszarze danego kraju, ale również na całym świecie. Oczywiście, rozumiem, że nie mamy funduszy, by szukać daleko, ale nie uwierzę, że na własnym podwórku nie jesteśmy w stanie zorganizować tego tak, jak trzeba.
Istotne znaczenie ma również fatalna polityka klubów z mniejszych miast i miejscowości. Ściąganie emerytowanych ligowców nie sprzyja rozwojowi futbolu w naszym kraju. Za każdym razem podaję ten sam przykład, i tym razem będzie podobnie – Kolejarz Stróże. W skrócie – zespół, który gra obecnie na zapleczu Ekstraklasy, ma 2500 mieszkańców, na każdym meczu u siebie melduje się jedynie ok. 300 kibiców. Klub, który w dużej mierze funkcjonuje, dzięki Stanisławowi Kogutowi – senatorowi PIS. Co sezon budżet wynosi ok. 2 mln zł, a skład drużyny jest w dużej części regularnie wymieniany. Jak długo obecna sytuacja jest w stanie się tam utrzymać? Kwestia czasu, lepiej zastanowić się gdzie tu sens, gdzie logika? Działacze nie zdają sobie sprawy, że blokują w ten sposób rozwój zdolnej młodzieży z okolic. Najśmieszniejsze jest to, że taka polityka uprawiana jest w wielu klubach, a historie wielkich awansów kończą się zawsze w ten sam sposób – zespoły wracają tam, skąd przyszły, a młodzi, zdolni piłkarze wyjeżdżają do większych miast w poszukiwaniu zwykłej pracy. Tak niestety wyglądają realia w Polsce…
Polska myśl szkoleniowa
Pozwolę sobie zacytować fragment wywiadu, który przeprowadziłem niedawno z trenerem polskiej szkółki Panathinaikosu Ateny.
Trenerzy coraz częściej wyjeżdżają na zagraniczne szlify, by uczyć się i powielać zachodnie wzory. Czy wdrożenie ich w naszym kraju jest możliwe? Czym różni się Polska myśl szkoleniowa od zagranicznej?
Byłem w Holandii, Grecji, Czechach czy Francji. Podglądałem systemy pracy w wielu klubach, rozmawiając z najlepszymi trenerami. To nie jest tak, że oni tam wymyślili coś, czego nie jesteśmy w stanie powielić w Polsce. Problem tkwi w tym, że cała Europa pracuje podobnie, a my tworzymy swoje mądrości. Jesteśmy zakompleksieni, przybici codziennością, wiecznie niezadowoleni i powiedzmy sobie szczerze, mało chętni do pracy. Mentalnie jesteśmy zupełnie nie nastawieni na odnoszenie sukcesów. W Polsce utalentowanych chłopaków nie brakuje, ale trzeba dobrać odpowiednią grupę ludzi, która przez dłuższy okres czasu będzie powoli zmieniać nastawienie tych dzieciaków do pracy.
Rażąca różnica jest szczególnie w podejściu do dzieciaków. Wystarczy pojechać na jakikolwiek turniej organizowany w Polsce, by przekonać się jak dużą presję wywiera się na młodych zawodnikach. “Wybij! Nie baw się! Jak mogłeś tego nie strzelić?!” – po prostu cyrk. Wynik przesłania ludziom oczy. Poza tym w 90% „trenerzy” nie uczą dzieci grać w piłkę, a jedynie wykrzykują jak przeszkadzać.
– Łukasz Kościelski
Pieniądze a piłka
Futbolem od lat rządzą pieniądze, które zapewniają stabilizację oraz pozwalają na prowadzenie zaawansowanej polityki transferowej. Polskie kluby piłkarskie od dłuższego czasu przynoszą same straty, dlatego ich właściciele coraz mniej inwestują. A jak doskonale wiecie, bez inwestycji nie można liczyć na spektakularne sukcesy. Ale czy dokładanie do tego interesu z własnej kieszeni nie jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto? W dodatku brak osiągnięć na arenie międzynarodowej i spore wydatki związane z utrzymaniem powodują, że zwiększa się dziura w budżecie. Załatać ją można na trzy różne sposoby: zyskiem ze sprzedaży praw telewizyjnych, działaniami marketingowymi oraz pieniędzmi, które kluby otrzymują za wytransferowanie najlepszych graczy. Taka filozofia zdecydowanie obniża poziom zarówno zespołu, jak i całej ligi. Nie oszukujmy się, w najbliższym czasie kluby wciąż nie będą generować zysków (chyba, że jakimś cudem przytrafi się awans do Ligi Mistrzów), za to z pewnością właściciele będą coraz bardziej przykręcać kurek z gotówką, co nic dobrego polskiej piłce nie wróży.
Korupcja i układy
Cofnijmy się trochę w czasie i przypomnijmy sobie skąd w ogóle wzięła się u nas korupcja. Ekonomiczny kryzys państwa socjalistycznego epoki Gierka i Jaruzelskiego był gwoździem do trumny dla polskiej piłki, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Właśnie w tym okresie w błyskawicznym tempie środowisko zaczęło się degenerować. Konsekwencje tego stanu rzeczy wszyscy znają… Polską piłką zaczęli rządzić „Fryzjerzy” i cała piłkarska mafia (działacze, sędziowie, obserwatorzy, trenerzy i piłkarze), która po dzień dzisiejszy zabija piękno i idee futbolu. Niestety, korupcji nie da się na stałe wyeliminować, tym bardziej, że wszystkie klasy rozgrywkowe są nią po prostu przesiąknięte. Układy i układziki, łatwe pieniądze do podniesienia, w niższych ligach to chleb powszedni i nie zanosi się na to, by coś w tym temacie miało nagle ulec zmianie…
Od lat polska piłka błądzi we mgle i nic nie zapowiada jej powrotu z Hadesu. Stoimy w miejscu jak zaklęci, lecz mimo to pompujemy ten groteskowy balon, wierząc, że ujrzymy swych herosów sprzed lat. Już niedługo znów Dariusz Szpakowski niczym Homer wyrecytuje nazwiska piłkarzy i dadzą nam spektakl nasze gwiazdy. Pytanie tylko, co w repertuarze? Komedia? Dramat? A może tragedia? Nieważne, i tak będziemy kibicować…
Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
Koneser włoskiej piłki, dziennikarz z wyboru, piłkarz z powołania, maratończyk i miłośnik aktywności fizycznej wszelkiego rodzaju, ceniący siłę argumentu oraz konstruktywną krytykę. Od niedawna dzieli się z maniaKalnymi CzytelniKami swoimi nietuzinkowymi przemyśleniami ze świata sportu. Teksty Rafała znajdziecie również na łamach asroma.pl.
Chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Pisz na redakcja@techmaniak.pl. Być może i Twój wpis znajdzie się wśród maniaKalnych felietonów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.