O tym, że Xiaomi „weszło” na polski rynek w dość dyskusyjnych okolicznościach, szerzej pisał dla Was Paweł. Dorzucę swoje trzy grosze na przykładzie „ponownego debiutu” Xiaomi Mi Band 1S, która tak chętnie promowana jest przez nieoficjalnych dystrybutorów.
Samozwańcy przez duże „S”
Do tej pory dostęp do urządzeń chińskiego producenta był mocno ograniczony, o czym przekonałem się na własnej skórze. Niekorzystna tendencja ma ulec zmianie, a jednym ze składników transformacji ma okazać się kolejny nieoficjalny dystrybutor wszystkich produktów Xiaomi.
Przyznam szczerze, że sytuację Xiaomi w Polsce monitoruję od dłuższego czasu, tym bardziej, że produkty chińskiego producenta sprzedają się jak świeże bułeczki zarówno na amerykańskim, jaki i azjatyckim rynku, o czym pisałem przy okazji rozważań nad wpływem wearable na nasze zdrowie.
Otóż, ile warte są nieoficjalne kanały dystrybucji, wiem z własnego doświadczenia jako osoba recenzująca sprzęt dla aktywnych. Dlaczego Xiaomi nie gości w testach activeManiaKa? To proste, ponieważ wspomniani nieoficjalni dystrybutorzy, o których pisał Paweł, pilnują tylko zawartości własnego portfela – widocznie wypożyczenie smartbandów do testów, nie mówiąc już o odpisaniu na wiadomości mailowe, po prostu się nie opłaca. Trochę niepoważne – no, ale cóż. To chyba najlepsza wizytówka tego, że mamy do czynienia z firmami, które samozwańczo próbują siebie nazywać partnerami Xiaomi, a tak naprawdę mają tyle wspólnego z chińskim producentem, co Sanyo z Sony.
*Muszę zwrócić honor, bo właśnie dostałem wiadomość od jednego z dystrybutorów i już wkrótce testy activeManiaKa uzupełnią urządzenia od Xiaomi – w końcu 😉
Xiaomi Mi Band 1S raz jeszcze
A teraz trochę o opasce Xiaomi Mi Band 1S i o tym, jak windować cenę produktu, który za granicą kosztuje dwa razy mniej. Oczywiście, sama opaska nawet w cenie znacznie zawyżonej przez nieoficjalnych dystrybutorów wydaje się łakomym kąskiem. Mierzy puls wprost z nadgarstka, a poza tym oferuje standardy znane z innych smartbandów – przebyty dystans, liczba kroków, spalone kalorie, a także posiada monitor snu (wyposażony również w inteligentny budzik) – lecz tutaj pomiary są równie bezużyteczne jak w przypadku innych producentów – stwierdzam to już po zgłębieniu się w dokładniejsze informacje o tej „innowacyjnej” funkcji. Zapewne test potwierdziłby moje przypuszczenia. Oczywiście, kwestię dokładności pomiarów również rzetelnie byłbym w stanie ocenić tylko i wyłącznie, zakładając bransoletkę na nadgarstek.
Co istotne, opaska przekazuje dane do telefonu, tabletu lub innego urządzenia korzystającego z technologii Bluetooth. Sprzęt współpracuje z dedykowaną aplikacją MiFIT, która pozwala na pełny monitoring aktywności fizycznej w ciągu dnia – też trzeba byłoby to dokładnie zweryfikować. Ponadto urządzenie przy pomocy wibracji może informować nas, że ktoś dzwoni lub że dostaliśmy wiadomość. Mi Band 1S jest odporna na wodę, pył i wstrząsy. Ma certyfikat wytrzymałości IP67, tak więc zapomnijmy o kąpielach w basenie. Pełne naładowanie wystarcza na ok. 30 dni działania opaski – jeśli faktycznie tak jest, to całkiem, całkiem.
Jak wspomniałem, w nieoficjalnych kanałach dystrybucji sprzęt figuruje w cenach oscylujących w okolicach 140 i 150 zł, więc przebitka jest znaczna (w stosunku do innych krajów), a co za tym idzie – czysty zysk dla samozwańców lub nieoficjalnych dystrybutorów Xiaomi – jak kto woli. Cytując Pawła, „Czas pokaże czy “małe ziarnko ryżu” powalczy o polskiego klienta oficjalnym kanałem dystrybucji” – nic dodać, nic ująć.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Na innym portalu jest test tej opaski. Są tam wskazane rozwiązania problemów. (trzeba ściągnąć aplikację z Mi Store a nie Google Play.) Używam od miesiąca. dałem $20. Do moich celów (sprawdzanie aktywności tylko podczas spacerów i biegania a także czasem podczas spania) sprawuje się świetnie. Baterii jeszcze nie ładowałem (licznik wskazuje 58dni aktywności i jeszcze 4% naładowania). Pomiar tętna jest po wybraniu przycisku lub ciągle przy funkcji running. Polecam mimo jeszcze krótkiego czasu użytkowania
wygląd tandetny
Z ręką na sercu – nic nie skasowałem, bo niby czemu miałbym to robić? 😉 System komentarzy jest, jaki jest, dlatego czasami trzeba uzbroić się w cierpliwość zanim coś pojawi się na serwisie. Hehe, może, by tak coś czego nie wiemy? 😉 Czy tekst zachęca do zakupu? Szczerze? Chyba słabo – musiałbym naszpikować go w przymiotniki, a z reguły najpierw testuję, a później polecam – pod warunkiem, że coś jest godne uwagi – a jeśli nie, to knockoutuję w pierwszej rundzie. Nazir, odsyłam do swoich recenzji. Zobacz, ile wpisów o Xiaomi mamy na Active. Pozdrawiam i idę szastać tym „worem chińskich pieniędzy”, którymi obdarowało mnie Xiaomi i nieoficjalni dystrybutorzy, którzy dostali po łapach 😉
Po pierwsze, nie na podstawie przypuszczeń, a doświadczenia. Obecnie funkcja monitora snu pozostawia sporo do życzenia i to tyczy wszystkich smartbandów i smartwatchy – czy chcesz tego czy nie. Jeśli chodzi o inne parametry, to tak jak napisałem w tekście – wymagają przetestowania i skrupulatnego sprawdzenia. W końcu po to robię dla Was testy, żeby albo potwierdzić swoje przypuszczenia albo wręcz przeciwnie, przyznać się, że się myliłem ;).
Najlepiej jest opisać i skrytykować urządzenie na podstawie przypuszczeń.
ŻENADA autorze żenada !!!!
Najbardziej w moim mibandzie wkurza mnie to że specjalnie kupiłem wersje 1s dla pulsometru a okazało się że aplikacja nie wykorzystuje jego możliwość.
jaki system?
Jeżeli ktoś nie posiada urządzenie działającego pod MIUI, to nich sobie odpuści kupowanie gadżetów Xiaomi. Opaska będzie miała ograniczoną funkcjonalność na aplikacji ze sklepiku google, dla odmiany waga (Mi Scale), będzie zwykłą waga na baterie. Te informacje jakoś umykają podczas prezentacji.
W aplikacji Mifit można śledzić aktywność w różnych przedziałach czasu, czyli ile, kiedy i co (u mnie jest napisane, że albo „walked” , albo „worked out”) się robi. Jest informacja o wyliczonych kaloriach. Przy moim użytkowaniu baterii starcza na 60 dni. Zapłaciłem 50zł w maju tamtego roku za wersję 41 mah, kolorowe ledy (wtedy jedyną wersję).
Mam tę opaskę na ręce i powiem jedno-to jest gadżet. O ile sama strona sprzętowa nie jest zła (opaska dokładnie liczy sen, wytrzymuje ok 20dni na bateri i dosyć dobrze radzi sobie z mierzeniem pulsu) o tyle zaplecze programistyczne jest tragiczne. Mifit ma bardzo mało funkcji, opaska często odłącza się od telefonu, pomiar pulsu możemy wymusić tylko z samej apliakcji na telefonie (szkoda że nie można wywołać pulsu na przykład tapnięciem w moduł) poprostu jest tragedia. Pulsometr nie wykorzystany jest nawet w 5%, kroki może liczyć telefon (swoją drogą idzie mu to dokładniej) a więc ta opaska służy tylko do monitorowania snu (to idzie jej perfekcyjnie) i do budzenia wibracjami. Jeśli ktoś chce ją kupić to tylko wesje bez S w nazwie bo poprostu funkcje ma te same a jest tańsza. Za 50zł tragedi nie ma, ja niestety dałem 110 i trochę żałuję. Niech nie zmyli was nazwa-ten smartband nie ma startu do sprzętu fitbita czy nawet sony. Więc niech autor tak nie żałuję tego że nie może jej przetestować, bo wcale to jakieś cudo nie jest. Lepiej zająć się np kruger&matz style.
Ja również jestem użytkownikiem Mi Band 1S, a wcześniej miałem też zwykłą wersję i muszę stwierdzić, że troszeczkę przesadziłeś z tym negatywnym opisem tej opaski. Kosz Mi Band 1S to około 100zł, a koszt Fitbit Charge HR to pewnie coś koło 450zł, więc różnica w cenie jest znaczna. Fitbit wprawdzie jest troszkę dokładniejszy ale nie wiem czy warto dopłacać ponad 300zł do tej opaski. Wprawdzie policzy Ci piętra (chociaż z tym bywa różnie), ma wyświetlacz czy lepiej działający pulsometr ale i tak dla bardziej zaawansowanych biegaczy czy innych sportowców są lepsze urządzenia. Do tego sama aplikacja Fitbita też nie należy do najlepszych. Jeśli sprawdzasz podstawowe dane jak kroki, spalone kalorie czy przebyte kilometry to jest ok ale jak chcesz mieć dokładniejsze informacje to można się w tym pogubić. Do tego również dochodzi bateria która trzyma od 3-5 dni i brak funkcji inteligentnego budzika. Podsumowując: Fitbit jest lepszy niż Mi Band 1S ale nie o tyle lepszy, żeby warto było dopłacać 350zł do niego.