Zegarki sportowe czy smartbandy? W naszych maniaKalnych testach znajdziecie jedno i drugie. Tak samo w przygotowanym przez nas mega rankingu testowanych urządzeń, który zostawia za plecami inne serwisy o nowych technologiach. Tymczasem, mamy dla was kolejną recenzję, na tapetę bierzemy zegarek dedykowany triathlonistom – Garmin Forerunner 920XT.
Dane techniczne
Specyfikacja Garmin Forerunner 920XT
Dane podstawowe | |
Producent | Garmin |
Model | Forerunner 920XT |
Wymiary | 48 x 55 x 12 mm |
Waga | 61 g |
Ekran | |
Typ | 1.3", rozdzielczość 205x148, 194ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Obsługa kart pamięci | brak |
Bateria | ładowanie przewodowe |
Dodatkowe | Accelerometer, krokomierz, Powiadomienia z telefonu, alert wibracyjny, zdalne sterowanie kamerą, Waypointy, Historia treningów, Virtual Peacer, pułap tlenowy, asystent odpoczynku, symulator wyścigu, osobiste rekordy, funkcje rowerowe, Virtual Partner, Virtual Racer, kursy, Auto Pause, Auto Lap, Multi Sport, alert tempa, alert czasu/dystansu, trening interwałowy, zliczanie kalorii, Training Effect, funkcje pływackie, monitorowanie snu, Garmin Connect, automatyczna synchronizacja |
System operacyjny | |
Wersja | Producenta |
Łączność | |
WiFi | brak |
GPS | TAK |
Bluetooth | TAK |
NFC | brak |
Wyposażenie, design i ergonomia
Nie ukrywam, że już na wstępie oczekiwałem wiele po tym urządzeniu. Co więcej, uważałem, że teoretycznie model ten ma potencjał, by znaleźć się na szczycie naszej listy i… faktycznie nie zwiodłem się, ale po kolei.
W kartonowym pudełeczku znalazłem zegarek Garmin Forerunner 920XT, pas telemetryczny Garmin HRM3-S, który miałem już okazję testować wcześniej, kabelek USB wraz ze stacją dokującą, służącą do ładowania oraz instrukcję obsługi.
Opinie na temat wyglądu są naprawdę różne. Jednym sprzęt przypadł do gustu, innym nie. Niestety, jestem w drugiej grupie, ponieważ pierwszym skojarzeniem okazał się dla mnie w tym wypadku oldschoolowy zegarek Casio F-91, który przypomniał mi czasy dzieciństwa. To ten z niebieską obwódką na kopercie, pamiętacie?
Konstrukcja Forerunner 920XT jest masywna – zegarek waży 61 g, co oczywiście przekłada się na komfort ćwiczeń – w czasie treningu czuć go na nadgarstku. Jeśli chozi o sam wzór zegarka to jest bliźniaczo podobny do wspomnianego wyżej modelu od Casio (czarno-niebieska mieszanka kolorów) – utrzymany w stylu retro. W wypadku sportowych modeli liczy się opływowy kształt i nowoczesny design – przynajmniej w mojej opinii. Mam wrażenie, że producent oferuje nam urządzenie z poprzedniej dekady. Co więcej, szybka powyżej obrysu koperty sprawia, że sprzęt ten narażony jest na zarysowania.
Sam wyświetlacz jest dość prosty, jakością przypomina Edge 510. Co istotne, nie jest dotykowy, co nie każdemu przypadnie do gustu. Osobiście, oceniam to na plus. Już na pierwszy rzut oka widać, że producentowi zależało na zminimalizowaniui poboru energii, co rzecz jasna odbija się na osiąganiu zawrotnych rozdzielczości i ilości odcieni. W wypadku tego urządzenia mamy do czynienia z 1.3″ wyświetlaczem o rozdzielczości 205×148, 194ppi. Dla profesjonalistów, myślących tylko i wyłącznie o wynikach i analizie – takie parametry są w pełni wystarczające.
System, parowanie, aplikacje, społeczność
Firma Garmin, do czego nas już przyzwyczaiła, tradycyjnie postawiła na aplikację Connect, która jest kompatybilna z systemami: Android i iOS. Ponadto, dzięki stacji dokującej i programowi Garmin Express możemy korzystać z komputera stacjonarnego lub laptopa. W konsekwencji każdy znajdzie dla siebie dogodne rozwiązanie, czym Garmin zaskarbił sobie uznanie już wielu użytkowników. Synchronizacja danych zarówno ze smartfonem (za pomocą Bluetooth), jak i z komputerem stacjonarnym czy laptopem odbywa się szybko, lecz od czasu do czasu zdarzają się drobne problemy i cały proces się wydłuża.
Na wstępie (w czasie synchronizacji, która jest niezwykle prosta, a zarazem intuicyjna) uzupełniamy podstawowe dane (m.in. płeć, wiek, waga, wzrost), dzięki którym program wyznacza potencjalny cel (może się zmieniać w zależności od tego, jak dużą aktywnością wykaże się użytkownik podczas korzystania z urządzenia). W momencie, kiedy zapragnie się przesłać dane (przynajmniej raz dziennie), należy ponownie skorzystać z Garmin Express, który następnie połączy użytkownika z platformą Garmin Connect. To właśnie ona daje nam dostęp do wszelkich informacji o aktywności oraz pozwala integrować się ze społecznością. Możemy rywalizować zarówno ze znajomymi, jaki i innymi użytkownikami, biorąc udział w różnych ciekawych wyzwaniach.
Warto dodać, że samo korzystanie z Garmin Connect jest bardzo przyjemne za sprawą przejrzystego interfejsu, który umila przeglądanie wszelkich statystyk zebranych w ciągu całego dnia. Istotnym dodatkiem zegarka jest również fakt, że istnieje możliwość instalowania dodatkowych niezależnych aplikacji, które uczynią go jeszcze bardziej użytecznym.
W akcji
Żar unosił się w powietrzu, wyciskając z mojego ciała siódme poty, a Garmin Forerunner 920XT świetnie dawał sobie radę niezależnie od tego czy biegałem, jeździłem na rowerze czy pływałem, dostarczając mi wszelkich niezbędnych informacji o moim treningu. W samej obsłudze model 920XT przypomina starszego brata, a mianowicie 910XT.
Garmin Forerunner 920XT oferuje funkcje śledzenia aktywności – rejestruje liczbę kroków, przebieg snu (jak dla mnie bezużyteczna opcja, ale to już wiecie) i liczbę spalonych kalorii z całego dnia, dając szerszy obraz codziennej aktywności. Co istotne, zegarek posiada GPS, dzięki czemu zapewnia dokładność pomiarów oraz może mierzyć tętno za pomocą pasa telemetrycznego. Synchronizowanie go z zegarkiem jest niezwykle proste – wystarczy, że znajdzie się w pobliżu urządzenia i już, gotowe.
Co istotne, amerykański producent zadbał również o to, by osoby nie rozstające się ze swymi telefonami były zadowolone – po sparowaniu ze smartfonem i aplikacją Garmin Connect Mobile można korzystać z dodatkowych funkcji, które ułatwiają pozostawanie w kontakcie podczas biegu, jazdy na rowerze lub wyścigu (możemy dzielić się także rezultatami ze swymi znajomymi). Funkcja powiadomień z telefonu pozwala przeglądać wiadomości e-mail i SMS oraz dostarcza najróżniejsze alerty. Wszystko funkcjonuje bez zarzutu, dodając gadżetowi kolorytu.
Miłośnicy pływania będą zachywceni. Urządzenie rejestruje dystans, tempo, liczbę i tempo ruchów, wynik SWOLF, a nawet liczbę spalonych kalorii. Jedna z funkcji dziennika umożliwia zapisywanie ćwiczeń i serii odbić na basenie, a 2 opcje pomiaru czasu odpoczynku pomagają w odbijaniu się od ściany basenu na czas. Generalnie alerty pomagają w utrzymaniu tempa i informują o ukończeniu serii, dzięki czemu czułem, że mój trening w każdej sekundzie jest pod kontrolą elektronicznego trenera, który pomagał mi ćwiczyć jeszcze efektywniej.
Co ważne urządzenie jest zgodne z czujnikami prędkości, rytmu i tętna, dzięki czemu umożliwia korzystanie z zaawansowanych opcji treningowych podczas treningów na rowerze. Po sparowaniu zegarka z miernikami mocy ANT+, w tym z urządzeniami z linii Vector z jednym lub dwoma czujnikami na pedały, możliwe jest również wyświetlanie w urządzeniu danych dotyczących mocy oraz szacowanego pułapu tlenowego. Niestety, nie miałem okazji tego sprawdzić, więc nie czuję się na siłach, by ocenić ten element.
Ponadto producent umożliwił korzystanie w zegarku z danych dynamiki biegu. Sparowanie z czujnikiem tętna numożliwia gromadzenie w urządzeniu 920XT danych dotyczących rytmu (całkowita liczba kroków na minutę), odchylenia pionowego (wysokość odbicia podczas kroku) i czasu kontaktu z podłożem (czas, przez jaki stopa dotyka podłoża podczas biegu). Urządzenie 920XT oferuje również funkcję metronomu z alertami dźwiękowymi i wibracyjnymi, ułatwiającymi kierowanie rytmem treningu i zachowanie synchronizacji z docelowym tempem kroku — bez konieczności patrzenia na zegarek, co pozwala swobodnie trenować, bez nerwowego spoglądania na zegarek. Nie ukrywam, że te funkcje szczególnie przypadły mi do gustu, tym bardziej, że operowanie nim jest dziecinnie proste i naprawdę ciężko się do czegoś przyczepić.
Zegarek pracuje do 24 godzin w normalnym trybie treningu oraz do 4 miesięcy w trybie zegarka, w zależności od tego, czy śledzimy powiadomienia wysyłane z telefonu. Rzecz jasna funkcja ta również mocno wpływa na długość pracy na jednym ładowaniu. Uważam, że to optymalny wynik – mi pozwolił trenować przez okrągły tydzień, a nawet i ciut dłużej.
Oczywiście, oprócz wytrzymałej baterii zegarek oferuje również wodoszczelność na poziomie do 50 m głębokości, co oznacza, że możemy swobodnie pływa i trenować niezależnie od warunków atmosferycznych. Oczywiście, nie można przesadzać z nurkowaniem czy skakaniem do wody. W basenie spisuje się bez zarzutu.
Podsumowanie i ocena
Garmin Forerunner 920XT to zdecydowanie najlepszy zegarek sportowy, wśród wszystkich, jakie mieliśmy okazję do tej pory testować. Przemyślany, dopracowany i uniwersalny – w sam raz dla wymagających profesjonalistów, uprawiających triathlon. Jedynie design w stylu retro oraz drobne niedociągnięcia mogą budzić zastrzeżenia – oczywiście, ich wpływ na korzystanie z urządzenia jest znikome (poza tym, że czuć jego obecność na nadgarstku). Mimo to amerykański producent spisał się na medal, stąd z czystym sumieniem możemy Wam polecić zakup tego zegarka.
ZALETY
|
WADY
|
Odradzam zakup Garmin 920XT, po 1,5 roku zaczęły szwankować przyciski. Dla serwisu wszystko jest OK. Ostatni raz kupiłem GARMIN