Biję się w pierś i obiecuję, że niedługo wrócimy do testowania smartbandów. Tymczasem na świeczniku lądują kolejne słuchawki dokanałowe, a mianowicie Plantronics BackBeat FIT. Czujecie unoszącego się ducha sportu? Niestety, zniknął w odmęcie maniaKalnych wspomnień, a wszystkiemu winne słuchawki Jabra Coach Sport, które zbyt wysoko zawiesiły poprzeczkę.
Specyfikacja
- Producent: Plantronics
- Konstrukcja słuchawek: Dokanałowe
- Łączność bezprzewodowa: Bluetooth 3.0
- Pasmo przenoszenia: 50 – 20 000 Hz
- Czułość słuchawek: 105 dB
- Zasięg nadajnika: 10 m
- Złącze: microUSB
- Waga: 24 g
Przydałby się wehikuł czasu…
Przydałby mi się wehikuł czasu, by cofnąć się w przeszłość, ponieważ z tym testem trochę się spóźniliśmy, ale lepiej późno niż wcale. Mimo to, gratuluję producentowi odwagi – podjął rękawicę, choć zapewne miał świadomość, że w ostatnim czasie na rynku pojawiły się innowacje, które spychają na margines zaprezentowane w teście rozwiązanie. Nie chcę być gołosłowny, dlatego po kolei…
Plantronics BackBeat FIT to z definicji – bezprzewodowe słuchawki dokanałowe dedykowane aktywnym. Faktycznie, ich ciekawa konstrukcja skłoniła mnie do głębszej refleksji, przez co na koniec mogłem skinąć głową, mówiąc sobie „ok, to faktycznie sprzęt dla aktywnych, choć odczuwam lekki niedosyt„. I nie zrozumcie mnie źle, mój brak entuzjazmu jest następstwem zetknięcia się ze słuchawkami Jabra Coach Sport, które faktycznie są kwintesencją tego, czego w tym momencie potrzebuje rynek. Komfort, ergonomia, krystalicznie czysty dźwięk, rozbudowane funkcje dla aktywnych (dobrze byłoby dorzucić do tego jeszcze monitor tętna) powiązane dedykowaną aplikacją. Zwykłe słuchawki stały się przeciętnymi, stąd Plantronics BackBeat FIT nie wychylają przed szereg, co oczywiście nie oznacza, że nie mają swych zalet.
Wyposażenie, design, ergonomia
Po rozpakowaniu przesyłki, moim oczom ukazało się błękitne pudełeczko, które idealnie nadaje się do zapakowania na prezent. Oczywiście, nie miałem zamiaru nikogo obdarowywać, tak więc ochoczo otworzyłem kartonik. W środku znalazłem: dokanałowe słuchawki połączone elastyczną gumą, kabelek microUSB, służący do ładowania oraz etui, które potrafi w mgnieniu oka przetransformować się w opaskę na ramię, co nie ukrywam było dla mnie miłym zaskoczeniem.
Co w pierwszej kolejności przykuło moją uwagę? Przede wszystkim fakt, że nie mamy do czynienia z tradycyjnym przewodem (łączącym obie słuchawki), a elastyczną gumą, która korzystnie wpływa zarówno na ergonomię, jak i sam design. Podczas ćwiczeń praktycznie nie czuć obecności słuchawek w uszach (ważą zaledwie 24 g), dzięki czemu można swobodnie trenować. Ponadto warto zwrócić uwagę, że Plantronics BackBeat FIT prezentują się naprawdę ładnie, lecz niestety są magnesem dla kurzu, piasku i wszelkiego rodzaju pyłu, przez co utrzymanie ich w idealnym stanie może stanowić problem, tak więc prawdziwi esteci i wymagający użytkownicy z pewnością będą kręcić nosem.
W akcji
Na obu słuchawkach (muszlach) mamy do dyspozycji przyciski, które pomagają sterować urządzeniem. Jeden z nich (z narysowaną słuchawką) pozwala włączyć sprzęt, a następnie sparować go z telefonem. Co więcej, umożliwia również odbieranie połączeń przychodzących oraz sprawdzenie stanu baterii (za pośrednictwem wyświetlacza telefonu). Drugi z przycisków steruje odtwarzaniem muzyki – pozwala przewijać, włączać, zatrzymywać lub ustawiać głośność. Sama obsługa jest prosta, a zarazem intuicyjna.
Słuchawki oprócz tego, że gwarantują pełną ergonomię w czasie treningu, nie posiadają żadnych funkcji typowo sportowych, tak więc w tym temacie skazane są na pożarcie. Tym bardziej, że nie są nawet kompatybilne z popularnymi aplikacjami dla sportowców. Jeśli chodzi o mnie to poczułem spore rozczarowanie, ale z drugiej strony słuchawki pojawiły się w pierwszej połowie 2014 roku, stąd niejako można usprawiedliwić producenta.
Dźwięk? Nie jestem audiofilem, niemniej jednak podczas treningu, wsłuchując się w ulubione kawałki mogłem cieszyć się czystym dźwiękiem i głębokim basem. Co więcej, twierdzę, że przeciętny Kowalski doceni również fakt, że słuchawki niwelują hałas otoczenia.
Plantronics BackBeat FIT są odporne na pot i deszcz, dzięki zastosowaniu specjalnej nanopowłoki P2i. Przetestowałem je w boju i do wodoszczelności nie mam żadnych zastrzeżeń… no może poza tym, że nie nadają się do pływania.
Producent zapewnia, że jedno naładowanie akumulatora zagwarantuje do 8 godzin nieprzerwanego odtwarzania muzyki (wejście na kabelek ukryte jest na jednej ze słuchawek). W moim przypadku czas ten skrócił się do 6, a może nawet 5 godzin (warto zaznaczyć, że rozmowy przez „telefon” mocno osłabiają baterię), zaś samo ładowanie zajmuje ok. 2 godzin. Na odnotowanie zasługuje również fakt, że w słuchawkach został wbudowany tryb hibernacji DeepSleep, który umożliwi słuchawkom pracę na jednej baterii przez 6 miesięcy. No cóż, tego niestety nie zdołam sprawdzić – musicie mi wybaczyć.
Podsumowanie i ocena
Plantronics BackBeat FIT to słuchawki, nie wychylające się przed szereg, które oferują trening: w rytmie ulubionej muzyki, bez plątaniny kabli ale bez monitora aktywności i kompatybilnych aplikacji. Niestety, w dobie innowacyjnych rozwiązań (monitorowanie wszelkich parametrów aktywności fizycznej i zdrowia) to za mało, a może po prostu jestem zbyt wymagający. No cóż, miejmy nadzieję, że to nie ostatnie słowo amerykańskiego producenta.
ZALETY
|
WADY
|
„Operacja wiosna”
Chwil kilka po zimowej porze,
Doktora odwiedza dziewczę hoże.
Mówi mu, będąc mało radosna :
„Chyba spóźnia mi się wiosna”.
Lekarz obszedł dookoła, popatrzył, obadał,
Na koniec z ust jego, taka wyszła rada:
„Panienka się nie martwi, to nie wina pór roku,
Tylko kwestia lenistwa i tych fałdek na boku”.
Dla dziewoi trudno było taką diagnozę znieść.
Chciałaby być fit, lecz bardziej kocha się jeść.
Myśli się jej kłębią, to z żalem, to ze złością,
„A gdyby znaleźć chłopaka i żyć samą miłością?”
Choć krągła, pulchna i zamiast brzuszka ma baniak,
Piękno w jej wnętrzu odkrył techManiaK.
I złączył ich los, który lubi figle płatać,
Ona ma gadżety, On ma za co złapać.
Komentarz dodałem w terminie:
http://www….mment-2246
Jak każdego roku podczas zimy,
Stwierdzamy, że swego brzucha nie lubimy,
Kalendarz dla Jasia był nieubłagany,
Musiał schować do szafy zimowe gałgany,
Wiosna powoli zapukała do okienka,
Jasio myśli: nie spojrzy na mnie żadna panienka,
Wyrzucił z ręki baton i dwa piwa,
Od teraz na jego stole zagości oliwa,
Odstawił do garażu swój leniwy skuter,
Odpalił jak co dzień swój komputer,
Znalazł w internecie sportowe ciuchy,
Od teraz będzie szybszy od muchy,
A że był z niego rasowy techManiaK,
ale nie żaden internetowy cwaniak,
Zakupił do sportowego zestawu słuchawki,
By nie słyszeć zgiełku stołecznej Wawki,
Niestety jako że był Jasiem kabel kupił za długi,
A na dodatek nie przeczytał instrukcji obsługi,
Biegnąc pierwszego razu przez park zielony,
Pięknem przebiegającej dziewczyny onieśmielony,
Wywrócił orła nieziemskiego o przydługi kabel,
Huknęło tak jakby spadł z samej wieży Babel,
Wylądował tuż przed różowymi butami panienki,
Ona rozczulona tym widokiem rzekła: wstawaj maleńki,
Widzę, że nie idzie Ci to całe bieganie,
Na szczęście moją pasją jest pomaganie,
Zrobię z Ciebie drugiego Bolta, będziesz fit,
Twój olbrzymi brzuch za rok to będzie mit,
Wezmę cie na maksa w swoje obroty,
Będziesz mógł się przeciskać przez skalne groty,
Jasio czuł jak unosi się nad ziemią trzy metry,
Szczególnie jak zobaczył jej śliczne getry,
od tego razu byli sportową fit parką,
A nowa przyjaźń stała się dla jasia ładowarką.
Morał z tej historii jest błahy i prosty,
Odstaw piwo zacznij robić wyprosty!
» Odpowiedz
Pamiętam, że w przeszłości wielokrotnie nachodziły mnie sny, w których szybowałem w przestworzach na kształt ptaka lub latawca. Sny były przyjemne, chociaż być może sugerowały mniej przyjemne sprawy. Nie wnikałem w to tak jak nie zwracam uwagi na to, co dzieje się wokół mnie, gdy biegam w celach rekreacyjnych. Wiosna tego roku lekko spóźniona spowodowała żywsze bicie serca. Zdałem sobie sprawę, że lekko zgnuśniały po zimie nie stanowię pozytywnego przykładu na powiedzenie ” z zdrowym ciele zdrowy duch”. Faktycznie nieodległa w czasie Wielkanoc zrujnowała co nieco moją zwykle nienaganną sylwetkę. Zamiłowanie do sportu wyrzeźbiło moją sylwetkę na podobieństwo antycznych bogów, lecz podstępny apetyt na życie nie odpuszczał i zwykle kończyło się przywarciem do mnie kilku mało estetycznych kilogramów przykrywających tłustą, tłumiącą masą mój „kaloryfer”. Taki efekt jo-jo jest mniej zabawny od zabawki, od której przejął nazwę.
Te krągłości, które zwykle chętnie akceptuję u kobiet mnie osobiście nie bawią. Pragnienie osiągania doskonałości w każdym życiowym wymiarze teraz niezwłocznie wziąć mi za siebie karze. Bycie „fit” to rozbrzmiewający wszędzie hit. Zaśpiewam w jego rytmie zanim ktoś złym okiem na mą sylwetkę łypnie. Po co żona ma zmyć mi ponownie głowę, ja tego dłużej znosić już nie mogę. TechManiak natchnął mnie nowym pomysłem, by całą sprawę oprzeć na jednym zmyśle. Podporządkuję rytm mojego biegu korzystając ze sprytnego „zabiegu”. Plantronics BackBeat FIT na mojej głowie z gracją mi go podpowie. Niesiony taką muzyczną falą poczekam aż moje wysiłki zbędny tłuszcz na brzuchu spalą. Co ma nastąpić niech się stanie, wszak moje postanowienia to nie plan pisany na kolanie. W rytmie thrash metalu biegać będę w tempie godnym złotego, olimpijskiego medalu. Wyżyłuję ponownie me ciało, by nowym życiowym wyzwaniom podołało. Przyciągnę wzrok wszelkiej maści zawistników niech zazdroszczą mi osiągniętych wyników. Niech rychło przykład ze mnie biorą, a nie brzydkie słowa w ustach miętolą. Gdym zmęczony, a serce jak szalone bije, to mam pewność absolutną, że z rozmachem żyję. Dać się „wykończyć” poprzez rekreacyjne bieganie to moje tej wypowiedzi jest całkiem otwarte przesłanie. Choć lekki chaos w tej wypowiedzi prześwituje ja zażenowania żadnego nie czuję. Aktywnym pragnę być w każdej dziedzinie, bo takie motto przewodzi długo już w mej rodzinie. Nie mieć racji nie wstyd, lecz nie spróbować znaczy później żałować.
21 marca. Pani Wiosna szykowała się na kolejną zmianę do pracy. Zima zdjęła ciepły płaszcz i usiadła do komputera wpisać do raportu zakończenie dyżuru. Szybko uwinęła się z formalnościami i zaczęła przeglądać inne strony internetowe. Wiosna popędzała ją znacząco i wyganiała z biura zmian pór roku. Wreszcie zima ucałowała koleżankę na pożegnanie, zwolniła miejsce przy komputerze i udała się na zasłużony odpoczynek. Wiosna usiadła na stanowisku by zameldować się w systemie. Ujrzała jednak otwartą stronę TechManiaKa. W zakładce Acivemaniaka ujrzała całą plejadę cudownych gadżetów pomocnych przy uprawianiu różnych aktywności fizycznych. W mig zrozumiała dlaczego zima jest taka fit, szczupła i wysportowana. Tak się Wiosna zaczytała, że zapomniała z tego wszystkiego rozpocząć oficjalnie swój dyżur. Zima bez śniegu, mrozów przeciągała się w nieskończoność, a oznak kolejnej pory roku widać nie było. Wiosna czytała testy, porównywała recenzje, szacowała koszty…Zaalarmowane lato zostało ściągnięte z urlopu. Wkroczyło do biura, przegoniło koleżankę i wzięło się do pracy. A ludzkość myślała, że to globalne ocieplenie. Tymczasem wysokie temperatury to nic innego jak wypieki rozemocjonowanych pór roku przeglądających techManiaKa. Każdy chce być fit. Nawet natura.
Każdy na to może wpaść, jednak nie każdego dnia, nie o każdej porze roku można sobie tak wymyślić jak to miejsce wiosną ma. Zatem rano budzisz się, otwierasz oczy, widzisz sufit, ja sufit wtedy przed sobą mam. Swoją drogą historia musi trwać, wstajesz rano, jedna noga, potem druga, , w zależności czy śpisz na lewy bądź prawy boku, po lewej bądź też prawej stronie łóżka,. Łapiesz oddech i wybijasz się na nogach w górę, wtedy czujesz, że określenie fit może nie do końca przypisujesz sobie. Przyznać się jednak nie chcesz, dlatego też spędzasz dnie przed ekranem, bez chęci zmiany, odmiany, przeobrażenia, odróżnienia tego ciągu szalonego. Pędzisz do kuchni,łapiesz kubek, pewnie robisz kawę, pewnie śpieszysz się, stresujesz już wczas na pracę,na życie, na własne rozwiązanie, Pracujesz, jest ciężko, to rozumiem, wróć jednak potem do siebie, zrób tą jedną rzecz, wejdź w skórę taką jaką chcesz, czas spędzisz zgrabnie, miło nie monotonnie jeśli chcesz a techManiaK pewnie śmiało w tym pomóc zechce.Tym sposobem stresem małym, z radością na sercu, z radością w sobie, pójdziesz spać błogo, w pełni, na nowo, i zdrowo.
Gruby tyłek, wielkie uda, chyba nigdy schudnąć mi się nie uda!
Wielki brzuch i boczki dwa, czy je się w ogóle zlikwidować da?!
Zamiast nabierać masę mięśniową ja wciąż zbieram tkankę tłuszczową!
Nie chce być dłużej jak brzydka singielka, chcę być jak piękna, szczupła modelka!
TechManiaK może pomóc mi być fit, zamiast się załamywać chcę krzyczeć „I did it!”.
Biegać będę codziennie, nie ma że boli! Będę ćwiczyć ile czas pozwoli!
Nowe życie na wiosnę rozpocznę, od zdrowego życia szybko nie odpocznę.
W końcu będę szczęśliwa i pokocham siebie samą, a to pierwszy punkt do tego by być przez innych kochaną 😉
Pewna naiwna dama ze stolicy tak bardzo fit być chciała,
że zagrała o słuchawki na techManiaKu i myślała, że wygrała.
Konkurs rozwiązano.
Zwycięzców innych podano.
Nadeszła kolejna wiosna, a ona wciąż na nagrodę czekała.
Za siedmioma górami, ośmioma drzewami i trzema krzakami(czy jakoś tak) w małej rolniczej wiosce żył sobie młody chłopak o imieniu Fitard, na którego wszyscy wołali Fit. Fit od zawsze pragnął zostać rycerzem, brać udział w bitwach, zwiedzić dalekie krainy, jednak nie pozwalały mu na to jego korzenie oraz dobre serce. Jego ojciec był biednym, starym rolnikiem, który z roku na rok był coraz słabszy i potrzebował pomocy w pracy na polu. Fit nigdy nie narzekał i ciężko pracując od rana do nocy dawał ojcu możliwość na chwilę wytchnienia. Jednak gdy nadeszła pewna wiosna ojciec Fitarda ciężko zachorował i zmarł po krótkim czasie. Zrozpaczony Fit stwierdził, że nie ma po co zostawać na wsi. Sprzedał swój cały majątek i wyjechał. Udał się do krainy króla TechManiaK’a, gdzie został najemnikiem.
Przez lata podróżował biorąc udział w różnych bitwach, wykonując coraz to trudniejsze zadania. Sława Fitarda rosła, był uważany za honorowego, utalentowanego wojownika, którego nikt nigdy nie pokonał. W karczmach można było usłyszeć, że podobno trafił z łuku kapitana statku pirackiego oddalonego od brzegu na prawie pół kilometra. Po pewnym czasie historie o nim dotarły do samego króla, który zapragnął go poznać, więc zaprosił go na wielki turniej swojego imienia. Fit stawił się na nim i bez większego problemu pokonał wszystkich przeciwników, następnie po ogromnej uczcie na jego cześć, uroczystej przemowie i złożeniu przysięgi, został w nagrodę pasowany na rycerza. Fitard spełnił swoje marzenie.
Jednak jego szczęście nie trwało długo. Tydzień po powrocie do swojego grodu został z powrotem wezwany do zamku królewskiego, ponieważ królestwo zaczął nękać olbrzymi, czarny smok, który pożarł już kilku rycerzy wysłanych po jego głowę. Król poprosił Fita aby zabił smoka, a w zamian dostanie rękę jego córki.
Fitard wsiadł na swojego konia, wrócił do swojego domu zabrał z sobą lustro, miecz, łuk i strzały, a następnie wyruszył do groty w której ukrywał się smok. W mijanych wioskach zastawał tylko popiół oraz spalone ciała. Trupów było coraz więcej, już kilkadziesiąt metrów przed jaskinią nie potrafił przejść, nie depcząc po czyiś zwłokach. Fit był przerażony i oszołomiony tym widokiem, obudziło się w nim ogromne pragnienie zemsty zabrał z sobą lustro, łuk, strzały i miecz, a następnie wbiegł do jaskini. To co zobaczył przeraziło go jeszcze bardziej, smok był ogromny, z jego pyska buchał ogień, jego ciało było pokryte łuskami, a jego pazury były ostre jak brzytwy. Fitard zatrzymał się, ślepo wpatrując się w smoka, jednak po chwili wziął pierwszą rzecz, którą miał pod ręką, a było to lustro i rzucił nim w bestię. Lustro rozbiło się na tysiące kawałków odbijających światło, które wydobywało się z paszczy smoka. Zdezorientowany smok zaryczał otwierając przy tym paszczę. Fit odruchowo napiął łuk i wystrzelił celując prosto w gardło potwora. Smok zawył jeszcze głośniej po czym martwy runął na ziemię.
Jako dowód powodzenia misji Fitard odciął mu głowę, po czym wrócił do zamku królewskiego, wszedł do sali tronowej, wyjął głowę smoka i powiedział:
-Mój królu o to dowód na to, że wypełniłem powierzoną mi misję, teraz proszę o rękę twojej córki,
Król odpowiedział:
-dobrze, ale wiesz, ja właściwie to nie mam córki,
Król zaśmiał się i kontynuował:
-jednak powierzam Ci całe moje królestwo, będziesz nim rządzić tak jakbyś był moim dziedzicem.
I tak kończy się moja historyjka, dopowiem jeszcze, że Fitard żył długo, a w czasach jego władzy w królestwie panowało szczęście i dobrobyt.
Oto Stasiu,
Staś był dziś, jak zimowy jeszcze miś.
Dobrze wiedział, nie od rana:
– Od jedzenia i od spania brzusio sam się nam nie wchłania!
Idzie WIOSNA, śnieg nie pada,
Czas się zebrać i poskładać,
Żeby tylko istniał trik…
aby w mig się zrobić FIT.
Szukał, myślał i żartował:
– Prędzej koło skonstruuję, niż swe ciałko odbuduję!
Wtem na pomysł wpadł genialny,
By odwiedzić ulubiony blog TECHMANIAKalny,
Morał z tej historii jest następujący…
Gdy Ci smutno, gdy Ci źle,
Wejdź do sieci – zaskocz się,
by jak Staś nie poczuć się.
🙂
Biega krzyczy nasz techManiaK,
Dzis treningu nie ogarniam.
fit nie bede na ta wiosne
tluszczem chyba tak zarosne.
pot, lzy, slonce kabli mile
sluchaweczki wykonczyly.
a aktywnosc bez muzyki
Jak bez glosu slowiki.
Przyszła wiosna
Czasu fit
Activmaniak wesprze w mig.
Nadeszła już wiosna,
niezwykle radosna.
TechManiaK zapodał inspiracji
jak podczas tych wakacji
być fit
by było git.
Na uszy zakładam słuchawki,
co nie wystają spod czapki
i biegnę przed siebie,
i jest mi jak w niebie,
bo mi w duszy gra.
Każdy, kto kocha sport
formę fit buduje cały rok,
wiosna to tylko kolejny krok,
dobra muza nada treningowi tok.
Techmaniakiem zostań i Ty,
motywacji nie zabraknie Ci
Wiosna piękna pora roku
znów zaczyna swędzieć w kroku
kalesony pora zdjąć
za sylwetkę fit czas się wziąć
chciałem być trochę cwaniak
lecz przeszkodził mi w tym techManiaK
Babcia Jadzia – fit kobita –
musisz wiedzieć nim przeczytasz!
Ma w zwyczaju stawiać sobie
nowe cele – wyzwaniowe!
Piękna wiosna już nadeszła,
babcia mówi swoim dzieciom:
Rzucam Wam szkraby wyzwanie!
A będzie to grzybobranie!
Każdy z nas zabierze koszyk
I z odwagą w las wyruszy!
Pewność mam, że ma wiklina
więcej niż wasze otrzyma!
I gdy spełni się ma wizja
Od Was prezent wnet otrzymam!
Będzie to sprzęt odlotowy!
Wprost ze sklepu, całkiem nowy!
Do sportów babcinych wszelkich:
od biegania po rondelki!
Polecam TachManiaK stronę,
inspiracje tam szalone!
Koniecznie sprawdźcie słuchawki,
by na rolkach służyły babci!
Historia prawdziwa
Piękny wiosenny poranek, ja niczym mis obudzony z zimowego snu zostałem porażony promieniami słońca pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy „kolejny nudny dzień z nudnego życia”. Wstałem z łózka spojrzałem w lustro i coś albo ktoś w mojej głowie powiedział mi mam ochotę pobiegać jak Forrest Gump i jak pomyślałem tak zrobiłem założyłem buty jak każdy amator biegania zainstalowałem aplikacje i wyszedłem na dwór i tak jak ten mis jedna łapa druga łapa posuwałem się do przodu moje bycie foresstem zakończyłem na piątym kilometrze, brzuch nie pozwolił biec dalej wracając do domu ciągnąc ten brzuch i płuca po ziemi czułem się dziwnie niby zmęczony jak koń po westernie lecz szczęśliwy i dumny z siebie. Doszedłem do wniosku
ze potrzebuje butów do biegania i tym tropem napalony jak małolat na bmw zacząłem szukać w Internecie i takim cudem trafiłem na activmaniaka następnie na techmaniaka, zacząłem czytać odwiedzać czytać potem kolejny bieg i kolejny i tak minął rok od tamtej pory przebiegłem około dwóch tysięcy kilometrów zgubiłem 20kg wziąłem udział w wielu zawodach poznałem wielu wspaniałych ludzi. I teraz powinien być morał każdemu znany „fit jest git” lecz nie tym razem bycie fit to codzienna walka z samym sobą ze swoimi słabościami z pokusami życia codziennego.
Od czego by tu zacząć… Był to „piękny” poniedziałkowy, wiosenny, poranek. I czułem że ten dzień nie będzie należeć do zwykłych choć mogło mi się tak wydawać przez syndrom dnia wczorajszego. No co poradzę, taki reset raz na jakiś czas w naszym kraju jest nieodzowną częścią życia, a zwłaszcza że okazja była… Gdy łazienkowe rytuały zostały odprawione przyszła pora na poniedziałkową codzienność i na pierwszy ogień poszedł techmaniak tak się zaczytałem że spóźniłem się na zajęcia, cóż bywa…
Dotarłem na uczelnię biegiem i siedząc na kolejnym nudnym wykładzie wyglądałem za okno, a mój wzrok przyciągały coraz to kolejne dziewczyny w sukienkach czy tam spódnicach zwał jak zwał ale widok był przecudny gdy widzi się taką fit babeczkę. Wreszcie zrozumiałem że nastała wiosna 🙂 i wszystkie babeczki przeprosiły się z maszynkami nastał piękny czas.
W parkach ruch, na siłowniach miejsca brak,
na Eurowizję jedzie Michał Szpak.
A wszytko to są wiosenne klimaty
Bo lada chwila chcemy prężyć klaty.
Samo się zrobi – niestety to mit
Jeżeli na lato chcesz zostać fit.
Wiosna, dla jednych początek, dla innych ostatnie szlify
Każdy chce z fajną panną podziwiać morskie klify.
Żmudna czasem bywa ta praca
ale własnoręczna – doping nie popłaca.
Można się wspomóc gadżetami
Jest jeden serwis z takimi informacjami
Jeśli zostaniesz techManiaKiem,
wiedza nie ucieknie
nie jest przecedzana durszlakiem.
Mój ojciec to fanatyk kolarstwa. Pół domu zawalone częściami rowerowymi. Ojciec wszystkie prace przy sprzęcie wykonuje w domu, bo nie będzie przecież swojej lali w piwnicy trzymał. Tak na nią mówi. Znaczy na rower. Średnio raz czy dwa razy w roku ktoś z rodziny ląduje na chirurgii, bo jak ojciec linki wymienia, to oczywiście tnie je na dywanie i później te małe druciki wbijają się w stopy pod skórę. Ostatnio jak brat poszedł na badania do pracy, to mu lekarka kazała od razu but ściągać bo myślała, że znowu drut w nodze. Druga połowa domu pełna gazet rowerowych. Co miesiąc ojciec rusza w miasto, kompletując wszystkie czasopisma kolarskie. Zawsze wybiera je spod spodu, żeby czasem ktoś ich czasem wcześniej nie przeglądał i żeby pozaginane nie były. W domu siada w fotelu i zaczyna czytać.
-Oooooo. Chodź Mariusz, zobaczysz jakie hamulce są teraz w rowerach. Ten twój samochód byś tym zatrzymał!
Później ojciec każe nam je czytać. Gazety przegląda matka, ja i brat, a ojciec siedzi z bananem na twarzy i komentuje każdą nowość.
Co rano ojciec jeździ rowerem do pracy bo by się chyba porzygał, gdyby miał kupić bilet na autobus. I zaczyna się cały rytuał. Wszyscy jeszcze śpią, a ten psika na łańcuch jakimś aerozolem tak, że w całym domu wytrzymać się nie da i musimy wstać, żeby okna pootwierać. Później przy śniadaniu ojciec non stop nawija o rowerach i o tym, że rowerzyści powinni mieć więcej praw. W końcu sam się nakręca i gada o tym, że to wszystko przez PZKOL, robi się czerwony na twarzy, po czym odchodzi od stołu klnąc na czym świat stoi i idzie czytać jego ulubiony „Katalog rowerowy 1999”, żeby się uspokoić.
Kiedyś próbował nawet mnie zarazić „miłością do dwóch kółek”. To było chyba w liceum, cała wiosna w sadzie po to, żeby mieć kasę na wyjazd w zimę z dziewczyną a ten przyszedł, i kazał mi za to rower kupić. Że nie będę cały dzień jak ciota przy samochodzie siedział, tylko mam na rowerze jeździć. Potem Anka, czyli moja dziewczyna do nas przyszła i ojcu było trochę głupio, to mnie szturchnął i powiedział: „no Mariusz, rower przynajmniej nie będzie miał co miesiąc wycieków”.
Jak kupiłem ten rower, to ojciec od razu chciał jeździć na wycieczki. Musiałem z nim kręcić co niedzielę, nawet w zimie i całą drogę słuchać tego, jakie to zdrowe i fit. Jak dostałem się na studia to ojciec dobry tydzień wmawiał mi, że to na pewno dzięki rowerowi i że dotleniłem mózg. Nasze wypady skończyły się, jak któregoś dnia dojeżdżaliśmy do świateł na skrzyżowaniu, ojciec wjechał na pasy i strąbił go jakiś gość w dostawczaku, na co ojciec przejechał mu butem po drzwiach. Gość nie odpuścił i musieliśmy uciekać między bloki, a ojciec na krawężniku zaliczył glebę i złamał wtedy rękę. Później siedział na forach rowerowych i miesiąc opowiadał o tym, jakich mamy ludzi na drogach.
A Internet to osobna historia. Jak ojciec ogarnął, co do czego służy to znalazł jakieś stronki, na której tacy jak on wrzucali zdjęcia swoich rowerów i je komentowali. Ojciec do bogatych nie należy, sprzęt ma średniej klasy. Ale uważa się za techManiaKa. Zalogowałem się nawet na tej stronie, żeby ojca zdenerwować i pisałem jakieś hejterskie komentarze. Ojciec dostał piany i zaczął trollować, czyli pozakładał kilka innych kont i sam sobie pisał komentarze.
marek64 (liczba postów: 1): – uważam, że masz świetny rower i na pewno jeździsz lepiej, niż inni, którzy tu komentują
rowerowy (liczba postów: 2): – drogi sprzęt jest dobry na ścianę. Widać, że to rower prawdziwego kolarza!!!!!!!!
rowerowy (liczba postów: 2): – ode mnie „6” za ten sprzęt!!!!!!!
Później ojciec potrafił nieraz do 2 w nocy siedzieć, drzeć (dosłownie) do monitora i wklepywać najwyższą ocenę „6” dla swojego roweru, a rano kazał robić to samo mnie i bratu. Zanim administracja forum założyła mu blokadę IP, miał już na forum rangę „Pinarello” za 5 tys. postów.
Ojciec ma jedynego kumpla, Karola, z którym zawsze jeździ rowerem. W sezonie co weekend wstaje o 4 w nocy, przyjeżdża Karol, robią kanapki i jadą pociągiem na maraton. Najgorzej jest zimą, bo ojciec odkrył, że są też wyścigi na śniegu. Któregoś razu kazał nam z matką pójść i kibicować. Staliśmy chyba ze 3 godziny na mrozie, matka dostała zapalenia oskrzeli i zagroziła, że odejdzie, bo ma tego dość. Ojciec się trochę wystraszył i przez dobre 2 dni się nie odzywał, oglądają katalogi z rowerami.
Któregoś razu Karol objechał go na wyścigu etapowym i ojciec dostał piany. Zdenerwował się niemiłosiernie, obudził mnie o 5 rano i kazał wsiąść na rower. Pojechaliśmy do lasu i ojciec kazał mi przewieszać jakieś strzałki, klnąc przy tym na PZKOL i Karola. Po chwili usłyszeliśmy warkot silnika, wyjechał jakiś gość na quadzie (jak się okazało od organizatora wyścigu) i wykluczyli ojca z wyścigu.
Najlepsze historie dzieją się w Święta. Kiedyś nawet lubiłem całą tę otoczkę związaną z prezentami, ale od kiedy ojciec wkręcił się w rowery, od lat jest tak samo. Ostatniego roku ojciec kupił sobie pod choinkę strój kolarski. Wciąż uważał, że jest trochę damski i aby się z nim oswoić, założył go już w Święta i całą Wigilię siedział w nim przy stole. Od rodziny dostał kilka części rowerowych, po czym zrobił przeszkloną, zamykaną półkę i co tydzień wyjmuje jakieś przerzutki, czyści je i ogląda.
Mówiłem już o największym wrogu ojca, czyli PZKOL-u. Co wieczór, gdy oglądamy wieczorem dziennik, ojciec robi się czerwony i krzyczy, że mogliby wreszcie powiedzieć coś o tych ludziach z zarządu i wałach, jakie wg niego tam robią. Gazet niebranżowych ojciec już nawet nie przegląda, bo „za mało piszą tam o PZKOL-u”.
Najgorzej jest, gdy przychodzi sobota. ojciec zabiera się wówczas za serwis. Rozstawia na środku pokoju stojak i coś tam grzebie przy rowerze wołając nas i każąc patrzyć, jak się sprzęt konserwuje. Pół dywanu jest później w smarach, matka nie wyrabia z czyszczeniem. Pół biedy, jak na dworze jest sucho. Jeśli pada, to musimy brać kąpiel do 16:00, bo później wraca ojciec i razem z rowerem wchodzi do wanny mówiąc, że tam się go najlepiej myje. Ostatnio wyszedłem z kąpieli z całą pupą w jakimś oleju, bo ojciec zapomniał wanny umyć po wszystkim.
Drugim, największym po PZKOL-u wrogiem ojca jest nasz sąsiad z dołu, Michał. To zatwardziały piłkarz i ojciec go szczerze nienawidzi. Kiedyś ojciec go zaczepił i zaczął gadać o tym, że piłkarze to baby, bo udają na boisku a kolarze są twardzi. Pech chciał, że ojciec miał nogi wygolone przed wyścigiem i sąsiad wyjechał mu od tych właśnie bab. No i się zaczęło. Ojciec zaczął szkalować Michała z trollkont na osiedlowym forum w Internecie. Że widział, jak Michał potrącił rowerzystę, że sprzedaje mecze i jeździ po pijaku. Sąsiad się zdenerwował, bo oczywiście podejrzewał ojca i założył sprawę w sądzie. Dotarli do niego po IP i ojciec musiał mu zapłacić 1500 zł. Ile się później nasłuchaliśmy z matką w domu, że za tę kasę miałby oleju do roweru na całe życie.
Zawsze, jak jeździmy na maratony, musimy być na miejscu minimum 5 godzin przed startem. Ojciec zajmuje miejsce w ostatnim sektorze w pierwszej linii i podczas gdy inni się rozgrzewają, on już tam stoi, bo „to mu się należy”. Raz jakiś gość ustawił się przed nim, to ojciec wydarł się przy wszystkich, że ma stąd iść bo on tu zawsze stoi. Później się okazało, że to jakiś zaprzyjaźniony wójt mający startować jako VIP, który po tej historii strasznie się obraził na organizatora.
Ostatnio jest jakby ciszej, bo ojciec od historii z wójtem ma zakaz uczestniczenia w prawie wszystkich amatorskich zawodach w kraju. Raz na jakiś czas przychodzi do niego Karol i obaj knują plan zemsty. Wieczorem ojciec włącza telewizor i mamrocze pod nosem, że Ci z PZKOL-u mają długie łapska, bo sięgają nawet amatorskich imprez i że to przez nich go wykluczono ze startów. Ale on im jeszcze wszystkim pokaże.
Wiosna. Słowo, które napawa grozą każdą dziewczynę, która – tak jak ja – ma kilka kilogramów do ukrycia, nagromadzonych w ciągu poprzednich miesięcy. A teraz nie ma zmiłuj, trzeba spiąć te cztery litery i zacząć konkretnie działać. Każda robi się nagle dziwnie fit: zdrowa żywność, ćwiczenia, te sprawy. Niestety, albo „stety”, ja również. To zaczynamy, jest motywacja, ciemne pieczywo, warzywa, najpierw ćwiczenia w domu, ale po chwili zmieniam zdanie, lecimy na siłownię. I dostaję kopa! Bo jeśli raz już coś wejdzie Ci w krew, to już raczej nie znika i staje się nawykiem. Po jakimś czasie zaczęło się również bieganie w wolnym czasie. Tylko jakoś zawsze coś było nie tak.To bałam się o komórkę, bo wypadnie, kabel się nie chciał ułożyć, słuchawki jakoś też nigdy się nie współpracowały – zresztą, to jeszcze odrębna historia, ponieważ jakiś złośliwy bożek sprawujący pieczę nad tym ustrojstwem, postanowił sobie, że w obu moich parach lewa słuchawka pójdzie się… ehm, zepsuje się. I weź tu biegaj bez muzyki! Taki TechManiaK jak ja? No way, man. Zwinęłam jakieś bratu, byle coś mieć w uszach i lecę. Biegnie się przyjemnie, lekki wiatr ochładza mi twarz i nagle widzę ciekawą sylwetkę biegnącą z naprzeciwka. Wzrok skierowany w moją stronę, posyła cudny uśmiech, odpowiadam tym samym, mijamy się. Kilka razy obracam się za nim. Chłopak jeszcze długą chwilę zajmowałby moje myśli, gdyby nie.. ryp! Spotkanie ze słupem pierwszego stopnia. Panika. Nerwy. Wstrzymany oddech. Odwracam się. Uff. Nie widział.
Wiosna już się w nas rysuje
Super sezon się gotuje
Gdzieś się tylko udać muszę
Wyziać moją lichą duszę
Jeszcze tylko moja tusza
Na mój widok innych rusza
Trzeba ukryć wdzięki swe-
TechManiakiem ja się zwę!!!
Porad parę w necie znajdę
Sprawność dobrą też ogarnę
Lecz co zrobić z taką formą?
To nie być mą normą !!
Na w-f-ie grzałem ławę
i za często siorpię kawę
Lecz gadżety mi pomogą
Będą zawsze trzecią nogą
Na fit- formę chrapkę mam
Nie odpuszczę- mówię wam!!!
Ze smartwatchem i iPhonem
Już nie mówie dziś półtonem
W uszach muzę dobrą mam
Z dziewczynami w siatkę gram.
Sobota rano – wstaję, coś mnie obudziło,
Patrzę, a to słońce tak mnie w oczy raziło.
Wyglądam przez okno, ptaszki ćwierkają, ulica jakaś radosna…
„No nareszcie!” – myślę sobie, „W końcu przyszła wiosna!”
Aż chciałoby się coś porobić, wyjść na dwór… może pobiegać?
Tak dawno nie byłem, już nie wiem na czym to polega.
Ale kupiłem ostatnio złote adidasy,
Designerską koszulkę, dresy w trzy pasy.
Nikt nie zauważy, że nie mam kondycji.
Zresztą, nic to nie ujmie mojej aparycji.
Więc zakładam na siebie te dzieła sztuki,
Na ręce wciągam frotki, poprawiam sznurówki,
Włączam GPSa i zakładam słuchawki.
(Na TechnoManiaku odkryłem takie zabawki.)
Odpalam muzę i jestem do wyjścia gotowy.
Patrzę w lustro – wyglądam jak biegacz zawodowy!
Wychodzę na miasto – pobiegam po parku.
Tam ładnych dziewczyn jak na jarmarku.
Do wyboru, do koloru – może jakąś zdybam,
Której biegacz zaimponuje i zacznie mnie podrywać.
Najpierw truchtem, powoli się rozpędzam,
Kurczę, już czuję, że moje nogi to nędza!
Ale daję radę, żeby do parku chociaż dobiec,
Tam tylko się porozciągam i odpocznę sobie.
Mięśnie bolą coraz bardziej, już tchu mi brakuje,
Pot po plecach spływa, nóg już nie czuję.
Tak o to dobiegam do oazy upragnionej,
Z bólem i grymasem na twarzy czerwonej,
Cały zziajany, mokry, przepocony.
Już na początku podrywu jestem spalony.
Na nic moje modne ciuchy, wygląd Banderasa,
Żadna dziewczyna nie zechce takiego brudasa.
Na koniec tej historii, aż morał by się chciało:
Jeśli chcesz być fit, jak na człowieka przystało,
Nie szukaj poklasku, uwagi, happeningu,
Małymi kroczkami – zacznij od treningu!
Poprawione (tym razem z techManiaKiem 😉
Sobota rano – wstaję, coś mnie obudziło,
Patrzę, a to słońce tak mnie w oczy raziło.
Wyglądam przez okno, ptaszki ćwierkają, ulica jakaś radosna…
“No nareszcie!” – myślę sobie, “W końcu przyszła wiosna!”
Aż chciałoby się coś porobić, wyjść na dwór… może pobiegać?
Tak dawno nie byłem, już nie wiem na czym to polega.
Ale kupiłem ostatnio złote adidasy,
Designerską koszulkę, dresy w trzy pasy.
Nikt nie zauważy, że nie mam kondycji.
Zresztą, nic to nie ujmie mojej aparycji.
Więc zakładam na siebie te dzieła sztuki,
Na ręce wciągam frotki, poprawiam sznurówki,
Włączam GPSa i zakładam słuchawki.
(Na TechManiaku odkryłem takie zabawki.)
Odpalam muzę i jestem do wyjścia gotowy.
Patrzę w lustro – wyglądam jak biegacz zawodowy!
Wychodzę na miasto – pobiegam po parku.
Tam ładnych dziewczyn jak na jarmarku.
Do wyboru, do koloru – może jakąś zdybam,
Której biegacz zaimponuje i zacznie mnie podrywać.
Najpierw truchtem, powoli się rozpędzam,
Kurczę, już czuję, że moje nogi to nędza!
Ale daję radę, żeby do parku chociaż dobiec,
Tam tylko się porozciągam i odpocznę sobie.
Mięśnie bolą coraz bardziej, tchu mi brakuje,
Pot po plecach spływa, nóg już nie czuję.
Tak o to dobiegam do oazy upragnionej,
Z bólem i grymasem na twarzy czerwonej,
Cały zziajany, mokry, przepocony.
Już na początku podrywu jestem spalony.
Na nic moje modne ciuchy, wygląd Banderasa,
Żadna dziewczyna nie zechce takiego brudasa.
Na koniec tej historii, aż morał by się chciało:
Jeśli chcesz być fit, jak na człowieka przystało,
Nie szukaj poklasku, uwagi, happeningu,
Małymi kroczkami – zacznij od treningu!
POPRAWIONY
* zauwazyłam że nie dodałam słowa „wiosna” 😀
TechManiaK, kawał skurczybyka,
Zobaczył, że forma mu się wymyka.
Zbliża się czas piękny, radosny,
Przeraziło go zbliżanie się wiosny.
„Znów będę biegał” – myśl tę pochwycił,
Lecz… wieczorem z kuchni ciastka podmycił.
Walczył, próbował lenia pokonać,
Lecz… ciągle miał problem, by czegoś dokonać.
Szukał przyczyny swego lenistwa,
Oj… utworzyła się dość długa lista.
Męczył się, głowił, by przeciwności pokonać,
Myślał, że… łatwiej będzie mu skonać.
TechManiaK jednak bardzo fit chciał być,
Więc… zdrowo od tej pory zaczął żyć.
Jednakże ciągle mu czegoś brakowało,
„Brak motywacji” – tak mu się zdawało.
Lecz zbawczy dzień przyszedł, odkrył ratunek.
„Muzyka” – pomyslał, najlepszy ekwipunek.
Słuchawki już w uszach.
Do biegu, gotowi, start! Wyrusza!
Dzięki muzyce znów stał się aktywny!
A słuchawkom? Daje opinię – pozytywny 😉
TechManiaK, kawał skurczybyka,
Zobaczył, że forma mu się wymyka.
„Znów będę biegał” – myśl tę pochwycił,
Lecz… wieczorem z kuchni ciastka podmycił.
Walczył, próbował lenia pokonać,
Lecz… ciągle miał problem, by czegoś dokonać.
Szukał przyczyny swego lenistwa,
Oj… utworzyła się dość długa lista.
Męczył się, głowił, by przeciwności pokonać,
Myślał, że… łatwiej będzie mu skonać.
TechManiaK jednak bardzo fit chciał być,
Więc… zdrowo od tej pory zaczął żyć.
Jednakże ciągle mu czegoś brakowało,
„Brak motywacji” – tak mu się zdawało.
Lecz zbawczy dzień przyszedł, odkrył ratunek.
„Muzyka” – pomyslał, najlepszy ekwipunek.
Słuchawki już w uszach.
Do biegu, gotowi, start! Wyrusza!
Dzięki muzyce znów stał się aktywny!
A słuchawkom? Daje opinię – pozytywny 😉
Tej wiosny mięśniak Bolek
chodził na siłkę w każdy wtorek.
W czwartek na rower, w weekend grał w nogę,
nigdy nie mówił kolegom „nie mogę”.
Bolek, poza mięśni budowaniem
zajmował się z wątłym Lolkiem o muzyce rozprawianiem.
To było ich wspólne zainteresowanie
więc Bolek wymyślił pewne rozwiązanie.
Mówi do Lolka: „Chcesz być fit?
Szukaj słuchawek-puścimy bit!”
Wątły Lolek, mądry gość przecie
czytywał techManiaKw internecie.
Tutaj znalazł słuchawki mega,
kupił, nałożył i szybko w nich biega.
To dopiero ćwiczeń początek
i w życiu wątłego Lolka nowy wątek.
Biegnie Kasia polną dróżką
Podryguje jedną nóżką
Wiosna w świecie zagościła
Fit potrzeba się zrodziła
Zima mnie nie powstrzymała
Biegać też po drodze dała
Jednak wiosna magią darzy
Bowiem nie wiesz co się zdarzy
Kilometry dwa zleciały
I radości mi dodały Pięć też poszło niczym z płatka
Lecz dwadzieścia to już gratka
Nagle coś się ze mną stało
Jakby nudą mi zawiało
W głowie mej więc snuje plany
Takie dziwne że o Rany!
Techmaniak w mej głowie siedzi
Co w technice trendy śledzi
Można zdobyć tam słuchawki
Oryginalne – nie zabawki
One z nudą się rozprawią
I w bieganiu przełom sprawią!
Bo muzyka kopniak daje
Motywacji tak dodaje
Tak się bardzo rozmarzyłam
Zmysłów swych nie wyostrzyłam
Psa w oddali nie ujrzałam
Omal w niego nie wleciałam
Wielki, groźny, agresywny
I rzec mogę jakby dziwny
Tak się bardzo wystraszyłam
Że od razu zawróciłam
O pień drzewa się potknęłam
I jak długa w mech runęłam
Psa to chyba rozśmieszyło
Jakby trochę złagodziło
Podszedł cicho blisko mnie
W twarz łagodnie cmoknął mnie
Strach się rozmył mgnieniu oka
Lecz nie mogłam zrobić kroka
Więc na psie lekko podparta
I na ciele gdzieś obdarta
Powróciłam powolutku
Kuśtykając aż do skutku
Pies pomocy mi udzielił
Sercem dobrym się podzielił
Został ze mną w moim domu
I nie oddam go nikomu
Choć biegać rady nie dałam
Przyjaciela pozyskałam!
Czas akcji: wiosna 2015r.
Miejsce akcji: pociąg
Tego dnia czekała mnie długa podróż, więc ze słuchawkami Plantronics BackBeat FIT w uszach i smartfonem przed oczami, zaczytałam się w stronie TechManiaKa.
Po jakimś czasie zauważyłam, że pasażerowie zaczęli się odwracać i spoglądać w moją stronę z dziwnym uśmiechem.
Zdałam sobie sprawę, że dzięki świetnej jakości dźwięku piosenki płynącej ze słuchawek, musiałam się zapommnieć i zajęta przeglądaniem recenzji, głośno śpiewałam chwytliwe słowa znanego utworu disco-polo.
Płonąc ze wstydu zdjęłam słuchawki, by zderzyć się z rzeczywistością, gdy nagle cały przedział zaczął bić brawo.
Niestety do dzisiaj nie wiem, czy klaszcząc okazywali zadowolenie z mojego śpiewu, czy z tego, że przestałam…
Wiosna przyszła – każdy to wie.
Czas wyruszyć w pierszy bieg.
Czas już zrzucić tą oponkę,
Co na brzuchy kryje formę.
Pora by być fit&healthy,
Być aktywnym, a nie biernym!
Więc już sięgam po słuchawki,
które zimowały w kącie szafki.
I tu smutek jest niemały,
Kabel jeden jest już stary!
I nie słychać tam muzyki,
Ciężko biegać bez rytmiki.
Z pomocą techManiaK przychodzi
i godziny biegu muzyką osłodzi!
Jestem gruby. Nigdy mi to specjalnie nie przeszkadzało, od zawsze wmawiałem sobie, że to nie ja jestem zbyt gruby tylko inni są po prostu zbyt chudzi. Jednak pewnego, pięknego słonecznego dnia(był to już początek wiosny) postanowiłem coś zmienić, chciałem schudnąć, nie wypływać płuc po 100 metrach biegu, być po prostu fit. Zacząłem od ułożenia diety popytałem się trochę na różnych forach między innymi techManiaK’u, a konkretnie na activeManiaK’u, pooglądałem filmiki i w końcu stało się mój plan odżywiania się był gotowy. Następnym krokiem było bieganie postanowiłem zacząć od wolniejszego tempa na niezbyt długie dystanse. Pierwszego dnia, gdy już byłem gotowy do wyjścia, przyszedł czas na ubranie słuchawek, no i tu jest problem szukam wszędzie i nie potrafię ich znaleźć, po kilkudziesięciu minutach poszukiwań poddałem się i postanowiłem przełożyć wszystko na następny dzień. Następnego dnia udało mi się je w końcu znaleźć, przed wyjściem postanowiłem jeszcze przemyć sobie twarz. Wychodzę na dwór włączam muzykę i cisza, słuchawki nie grają, najprawdopodobniej zalałem je wodą i zrobiło się zwarcie. Nie chciałem znowu przekładać, więc pobiegłem, z trudem pokonałem wyznaczony dystans no ale się udało. Trzeciego dnia kupiłem sobie nowe słuchawki,tym razem wybrałem nienajdroższe, bezprzewodowe, wodoodporne słuchawki. Po powrocie do domu niemal od razu wyszedłem pobiegać. Było już trochę łatwiej i wszystko zmierzało w dobrym kierunku, aż do momentu, w którym zobaczyłem śliczną dziewczynę. Energicznie obróciłem głowę w jej stronę i to był mój błąd, słuchawki poszybowały prosto na jezdnię, po której sekundę później przejechał samochód, jak się pewnie domyślacie zostały zmiażdżone i dodatkowo rozpadły się na kilka części. Teraz nie jestem pewien co o tym wszystkim myśleć, ale chyba najważniejsze to się nie poddawać. Chyba
Duży kot
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami
Żył sobie gruby kot z wielkimi butami.
Leżał pod płotem i miałczał żebrząc o mleko całymi dniami,
Ale zadowolony chodził, bo najedzony i jego życie było szczęśliwymi chwilami.
Lecz pewnego dnia jego brzuch był już wielki, źle się czuł, aż płakał
– Dlaczego ja tego ptaka zjadłem, on tak ładnie krakał!
Wezwał sławnego lekarza, który techManiaK się nazywał,
A kiedy przyjechał zbadał kota i trochę zwyzywał:
– Dlaczego Ty kocie tyle jadłeś, zdejmuj te buciory, wiosna jest
Receptę ci wypisuję na słuchawki BackBeat FIT, zrobiłem im test,
Będziesz z nimi biegał aż tłuszczu trochę spalisz,
A one ci umilą sport, nim się w tym zapalisz.
Kot posłuchał i biegał, dzięki czemu czuł się coraz lepiej
Żył długo i szczęśliwie nosząc słuchawki na czerepie.
Z historii tej nawet kilka morałów płynie
Sport uprawiaj i ciesz się życiem zanim Ci przeminie!
Dawno temu wiosną, w muzycznej krainie
Mówiono wiele o pięknej dziewczynie
Była ona przez smoka strzeżona
Rycerza dzielnego będzie to żona
Co smoka zabije i lud swój wybawi
Niech pieśń wspaniała jego czyny sławi
Smok jest na razie niepokonany
Ciężkie swym przeciwnikom zadaje rany
Jedyne co może dodać otuchy
To fakt, że smok jest kompletnie głuchy
Nie słucha muzyki i nie gra na niczym
Stąd zachowanie jakby był z dziczy
Aż znalazł się śmiałek, dzielny jak lew
Młoda w nim, świeża, buzuje krew
Postanowił on smoka pokonać sprytem
a przyniósł ze sobą sprzęty ukryte
Kiedy smok podszedł okrutny wielce
Młodemu szybciej zabiło serce
Wyciąga chłopak swój oręż tajemny
Wprowadza w życie swój plan nikczemny
Oto w ręce trzyma sprzęt Plantronics’a
I w całej jamie już gra muzyka
Smok już chce walczyć i rwie się do niego
Lecz nagle przestaje, nie robi niczego
Płakać zaczyna i trzęsie się cały
Gapiom już z orbit wychodzą gały
Smok co go bali się wszyscy dokoła
Potulny jak owca o łaskę woła
Zmiana ta wielka tak nastąpiła
Bo smok muzyki słuchać zaczyna
On po prostu nie słyszał muzyki
tylko brzydkie wydawał ryki
Teraz gdy smok w słuchawkach siedzi
Szczęśliwi są wszyscy smoka sąsiedzi
Królewna już męża za rękę prowadzi
I wszyscy szczęśliwi i wszyscy są radzi
Książę jest fit i fit jest księżniczka
A przed wjazdem do zamku stoi tabliczka:
„techManiaKa zasługą pokój w krainie,
niech szczęście i muzyka nigdy nie minie!”
Sekret
Stanęła przy mównicy. Jeszcze rok temu, w zeszły sezon wyglądem przypominała dorodnego humbaka. Kobieta o figurze idealnej stała teraz przed zgromadzonymi, z dumnie podniesioną brodą. Miała wyjawić sekret swojej przemiany.
– Przyszła wiosna. Słońce wychodzi na dłużej, tak samo jak społeczeństwo – nastolatki, spacerujący emeryci, mamy z wózkami, mamy bez wózków, całe rodziny. Budzimy się z zimowego snu, który oprócz wypoczynku przyniósł ze sobą…oponę. Nie, nie tę od samochodu, roweru, czegokolwiek. Wrogą, wpędzającą w obniżone samopoczucie i stany depresyjne oponę, która w formie zaawansowanej nie pozwala niektórym dojrzeć swoich stóp, i niczym obcy zagnieżdża się w dowolnej części ciała, najczęściej brzuchu lub udach. Portale społecznościowe skupiają w sobie setki zdjęć dziewcząt/chłopców/kobiet/mężczyzn z nieodłącznym hasztagiem „fit”, którzy podejmują coroczną walkę z morderczą oponą. Walka nie jest prosta, ale nie jest niemożliwa. Można sobie ją nawet umilić, jeśli ma się patent – trzeba ustalić sobie rytm życia. Właśnie, rytm. – urwała na chwilę, a wszyscy zgromadzeni na sali z niecierpliwością czekali na wyjaśnienie zagadnienia z rytmem.
– Muzyka. Muzyka jest tym sekretem. – powiedziała z błogim uśmiechem, a obecni na sali patrzeli na nią pytająco.
– Zbierzcie siły, włóżcie wygodne buty, po czym zacznijcie się ruszać. Włóżcie słuchawki, włączcie ulubioną muzykę. Nie dziękujcie mi. Dziękujcie grupie TechManiaK.
Po wielu problemach technicznych udało nam się wylądować na Omnibusie, ale nadal baliśmy się wysiąść ze statku kosmicznego, bo na zewnątrz zauważyliśmy coś dziwnego. Wyglądało jak dinozaur połączony z wielkim sokołem i dziwnie wybałuszało na nas oczy – pewnie już nie mogło się doczekać kolacji. Przypatrywałam się ze zdziwieniem temu stworzeniu, kiedy nagle zauważyłam kilku osobników przypominających ludzi, którzy robili dziwne okrążenia wokół własnej osi, ale poruszając się też nieco do przodu. Postanowiliśmy wysiąść z naszej maszyny, bo widzieliśmy, że dino-ptak nie reaguje na te istoty, więc zapewne nie jest mięsożerny. Podeszliśmy do Omnibusjan, którzy przywitali nas z uśmiechem.
– Dzień dobry, jesteśmy mieszkańcami Ziemi, przylecieliśmy tutaj zbadać waszą planetę.
– Witam. Nazywam się Zumbo, a to moja rodzina.
– Dlaczego tak dziwnie się poruszacie? I co macie na uszach?
– Haha. Idzie wiosna, więc biegamy – uprawiamy jogging, czy jak wy to tam na Ziemi nazywacie. Myśleliście, że jesteśmy jacyś zacofani? Przeczytaliśmy recenzję słuchawek Plantronics BackBeat FIT u techManiaKa i stwierdziliśmy, że to fajna sprawa jest.
Omnibusjanie okazali się być bardzo miłymi istotami, ale po krótkiej rozmowie i pobraniu próbek do badań musieliśmy wracać na swoją planetę. Kiedy opowiadaliśmy o tym zdarzeniu ludziom, za nic w świecie nie chcieli nam uwierzyć, ale my wiemy, że to wydarzyło się naprawdę i oni też niedługo się o tym przekonają.
Była zima, teraz wiosna, trawa szybciej będzie rosła.
Pogram w piłkę, biegnę, skoczę, bo z fit szlaku się nie stoczę.
W trakcie masażu słuchawki odpalam, trzymają się uszu, nawet raz nie poprawiam
Po treningu porządny posiłek, żeby na marne nie poszedł wysiłek
Po kąpieli, żar się leje, bo mięśnie gaszą pragnienie.
Przed samym spaniem, komputer odpalam, fejsbóki, hasztagi, pierdoły obalam
Właściwie jedna strona mnie interesuje i czy TechManiak znów coś przetestuje.
Tak jest! Znów coś jest ciekawego, mam nadzieję, że wiesz o tym kolego
Jeśli nie, to Ci to mówię, na tej stronie trzymamy się w kupie, nie byle jaki sprzęcior nam się tu szykuje
Od morze po Tatry, testów bez liku, tu nie testujemy badziewi z plastiku.
Joł, propsy, dzięki, z tej strony Patriczi, bang!
Makoto Rias postanowiła wyjść na spacer podczas pięknego słonecznego dnia. Pomyślała sobie, na pewno za niedługo zacznie się wiosna widać, że kwiaty wiśni już pączkują. Znajomi zwracali się do niej techManiak w końcu nie umiała się oprzeć elektronice zaczynając od komórek,a kończąc na konsolach . Makoto nie potrafiła się dobrze odżywiać mimo, że miała 16 lat to nie robiła nic w kierunku utraty nadwagi. Wszystko się zmieniło ,gdy po paru latach poznała na uniwersytecie starszego o rok chłopaka Haruto Narakami od razu się w nim zakochała. Makoto po pewnym czasie zaczęła myśleć o tym że chce zaimponować koledze, rozpoczęła więc chodzić na siłownie i zdrowo się odżywiać. Co prawda początki były dla niej ciężkie ale dzięki wysiłkowi wreszcie udało się jej być fit. Po osiągnieciu tego celu Makoto wyznała swoje uczucia Harucie, a on z uśmiechem odpowiedział na jej wyznanie ja też cie kocham. Po czym postanowili się pobrać i żyli długo i szczęśliwie.
Wehikuł czasu
Czasami zastanawiam się czy moje podróże w czasie mają jeszcze jakikolwiek sens – miałem uratować ludzkość przed zagładą, a za tydzień nie będzie mnie już na świecie. Dziwne to uczucie, kiedy widzisz swoją śmierć z poziomu obserwatora.
Czy mogę to naprawić? Nie mam pojęcia, nie zmieniałem jeszcze nigdy swojego przeznaczenia, zawsze tylko dbałem o innych i szukałem tego przeklętego leku na ocalenie ludzkości. Mam nadzieję, że było warto, bo jestem bliski rozwiązania tej zagadki. Muszę jeszcze raz zajrzeć do księgi podróżników w czasie, którą dał mi dziadek, kiedy go odwiedziłem w 1953 roku, czuję, że tam znajdę brakującą część układanki.
Ktoś puka. No pięknie, nawet w ostatnim tygodniu życia, muszą mi przeszkadzać.
– Słuchaj musimy porozmawiać! Wiem co się stało z Lordem Vatem i lekiem na ocalenie ludzkości. – Powiedziała Zetia – Musimy cofnąć się w czasie do wiosny 1870 r. i znaleźć Alexa, to on macza w tym palce i strzeże leku dla swoich ciemnych interesów.
– Coś czuję, że ostatni tydzień mojego życia będzie ciekawy…
– Przestań się nad sobą użalać Max, musimy się spieszyć. Będziemy potrzebować dobrych bezprzewodowych słuchawek, żeby utrzymywać ze sobą kontakt telefoniczny, w czasie kiedy będziesz pokonywał odległość między domem, a wehikułem. Znalazłam recenzję Plantronics BackBeat FIT u techManiaKa, myślę że będą idealne.
– Uda nam się?
– Nie wiem Max, ale musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, bo nie chodzi tylko o twoje życie, ale o całą ludzkość. Wiem tylko jedno, że słuchawki na pewno nas nie zawiodą!
CDN.