Stadion wypełniony po brzegi, chóralny doping, klubowe szaliki na szyjach, powiewające flagi, nietuzinkowe transparenty – mało kto nie poczuje się w takiej atmosferze jak prawdziwy kibic. Pytanie tylko: czy faktycznie obecność w czasie sportowego widowiska uprawnia do twierdzenia, że jest się wiernym fanem?
W ostatnim czasie plaga pseudoekspertów nieustannie zalewa fora dyskusyjne. To dobry moment, aby zastanowić się jak wygląda kibicowanie w Polsce i jak odróżnić wiernego fana z krwi i kości od typowego łowcy sukcesu.
Kibicowski impuls
Przypomnijcie sobie, jak rozpoczęła się Wasza przygoda z ukochanym klubem czy sportem. Serce zabiło mocniej? Z pewnością! Pierwsza koszulka piłkarska otrzymana od rodziców, pierwszy szalik w klubowych barwach, pierwszy mecz obejrzany w telewizji czy z wysokości trybun, pierwsze zajęcia sportowe. Impuls, który nadał początek wielkiej, bezgranicznej miłości podróżującej w czasie – ukształtowała charakter, nadała sens życiu i pozwoliła zrozumieć ideę samego sportu. Impuls, będący niczym pierwszy pocałunek – tak niewinny, delikatny, beztroski i zapadający w pamięć. Właśnie to uczucie odróżnia prawdę od fikcji. Pewnie wielu z Was pomyśli, że jest w tym odrobina przesady. Być może, ale nie zmienia to faktu, że mówienie pustych frazesów jest niczym w porównaniu do uczuć, którymi powinien pałać każdy wierny, a co najważniejsze zdrowo myślący kibic.
Sport we krwi
Dla wielu osób sport, a także samo kibicowanie jest odskocznią od codziennych wyzwań, problemów i obowiązków. Tak jak wspomniałem wyżej, samą ideę najlepiej są w stanie zrozumieć osoby, które trenują lub trenowały daną dyscyplinę, poświęcając się jej w pełni każdego dnia. Dlatego z przymrużeniem oka spoglądam na fora dyskusyjne i pojawiające się tam mądrości pseudoekspertów, tym bardziej, że kończą się zazwyczaj na tzw. „napince” między dzieciakami spod herbów największych i najbogatszych klubów. Drogowskazem dla każdego prawdziwego kibica buszującego w sieci powinna być rzetelna wojna na konkretne argumenty z osobami, które faktycznie znają się na rzeczy – niestety, nie jest to zbyt popularny obrazek w „polskich internetach”, a szkoda.
Sukcesy, pieniądze i trendy
Jeżeli o Twojej przynależności klubowej zadecydowały ciągłe sukcesy, gwiazdy w składzie i nieograniczona zasobność portfela właścicieli, to bardzo, ale to bardzo współczuję. Niestety, nie brakuje osób, dla których wyznacznikiem w dobieraniu klubowych upodobań są wyżej wymienione przeze mnie czynniki oraz ogólnie panujące trendy. Innymi słowy, jeśli „kochasz” swój klub, bo może ściągnąć do siebie każdego piłkarza bez wyjątku i zawsze kończy sezon w czołówce tabeli lub idziesz na stadion, bo znajomi też idą i tak wypada, żeby być „trendi”, to nie jesteś kibicem, a tylko nic nieznaczącym echem wczorajszego dnia, które umiera wśród pieśni najwierniejszych fanów.
Z klubu na klub
Sezonowcy to niebezpieczna plaga, która rozwija się z prędkością światła. To zjawisko najlepiej można zaobserwować na tle klubów piłkarskich, takich jak: Barcelona, Real Madryt, Atletico Madryt, Chelsea, Manchester United, Manchester City, Arsenal, PSG, Monaco, Borussia Dortmund, Bayern Monachium, Juventus Turyn, Inter Mediolan, Milan, a ostatnio nawet Roma. Każdy sukces niesie falę, która w momencie druzgocących porażek przeradza się w zabójcze oko cyklonu. Idealnym, aktualnym przykładem jest Borussia Dortmund, która 9 lat musiała czekać na powrót na szczyt. Po 2011 roku klub z Signal Iduna Park był na ustach wszystkich, a razem z nim nasz Robert Lewandowski. Fala nowych kibiców stała się faktem. Niestety, po ostatnim odejściu polskiego herosa spora część polskich fanów przeniosła się na Alianz Arenę. Druga część szczurów ucieka właśnie z tonącego statku i z pewnością bawarski okręt również stanie się ich nową przystanią. Oczywiście, to nie zmienia faktu, że zapewne najwierniejsi Polscy fani Borussi są, byli i będą ze swoim klubem na dobre i na złe.
Rodzaje kibiców
Piknikowcy
To rodzaj kibica, którego głównym celem jest obejrzenie meczu i zjedzenie kiełbaski. Jest z drużyną tylko wtedy, kiedy idzie jej dobrze (pewnego rodzaju odmiana sezonowca). Czym charakteryzuje się „piknikowiec”? Nie śpiewa podczas meczów, kiedy ktoś mu zasłania, krzyczy „siadaj”, często używa trąbki i przychodzi tylko na najważniejsze mecze w sezonie.
„Prawdziwi” kibice
Osoby zainteresowane konkretną dyscypliną sportu i wyrażające to m.in. poprzez uczestnictwo w charakterze widzów w turniejach, zawodach, treningach i innych występach sportowych. Spora część kibiców uprawiała wcześniej daną dyscyplinę, stąd miłość do niej. Fani często wspierają konkretny klub sportowy, drużynę lub sportowca, śledząc postępy kariery, wyniki zawodów, zmiany osobowe w składach drużyn itp., wyrażając swoje wsparcie obecnością na meczach i zawodach, dopingiem, radością ze zwycięstw i zdobytych punktów. Co istotne, kibice często wykazują się dobrą znajomością historii danego zespołu lub historii kariery sportowca.
Ultrasi
Najbardziej zaangażowana kibicowsko grupa uczestników meczów i zawodów sportowych, dla których priorytetem jest klub, któremu kibicują i wszystko, co z nim związane. Osoby te tworzą grupy, które łączy kibicowanie drużynie, a także szeroka działalność na rzecz klubu sportowego i środowiska kibicowskiego. Podczas meczów ultrasi manifestują swoje przywiązanie do klubu głównie chóralnymi, melodyjnymi śpiewami i widowiskowymi oprawami meczowymi wzbogaconymi często efektami pirotechnicznymi. Będąc w tej grupie łatwo przekroczyć pewną granicę, która z kibicowaniem ma już niewiele wspólnego.
Pseudokibice
W Polsce tą nazwą określa się zazwyczaj młodych ludzi, którzy w sposób szczególnie agresywny i ostentacyjny łamią zasady współżycia społecznego, dokonując drobnych kradzieży i rozbojów, zaczepiając osoby postronne, niszcząc mienie i wdając się w bójki z innymi osobami. Pseudokibice działają zazwyczaj w dużych grupach, dających im przewagę fizyczną. Ponadto wyznają prostą zasadę „liczy się przelana krew” oraz kończą każde zdanie wyszukanym przekleństwem.
Mecz, zawody czy turniej to dla każdego wiernego kibica sportowe święto. Niestety, w Polsce każdy jest szkoleniowcem, a spora część osób, co sezon kibicuje innemu klubowi. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma w tym nic złego, to taka postawa zaburza ogólną definicję słowa „kibic”. Wytępienie sezonowców to niewątpliwie walka z wiatrakami, mimo to warto ją podjąć, by zwycięstwa w rozumieniu przyszłych pokoleń nie straciły zarówno wartości, jak i smaku.
- Zobacz także | Dlaczego polska piłka jest taka słaba?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
„używają znaków przystankowych w formie przekleństw” – Znaczy: „Ty kropko wyprzecinkowana!”? ;]