Sport to zdrowie, a mimo to profesjonalni sportowcy częściej odwiedzają lekarzy niż babcie na emeryturze. Na szczęście osoby, które ćwiczą tylko rekreacyjnie nie mają powodów do zmartwień, wręcz przeciwnie.
Intensywny trening gwoździem do trumny
Wypadki, drobne urazy, ciężkie kontuzje, poważne choroby, a nawet śmierć. Świat zawodowstwa, to nie sielanka, lecz stos wyrzeczeń i ryzyko, które nierzadko niesie za sobą poważne konsekwencje dla zdrowia. Ale Jak mawia klasyk „no pain, no gain”!
Najnowsze badania nie pozostawiają złudzeń – intensywny wysiłek fizyczny niekorzystnie wpływa na serce. Z analiz naukowców, którzy wzięli pod lupę grupę biegaczy wynika jasno, że najlepsza dla organizmu jest rekreacyjna aktywność fizyczna. Co istotne, biegając szybko, daleko, a w dodatku systematycznie (powtarzając daną czynność przez lata), narażamy się na przedwczesną śmierć.
Fakty? Amerykańscy badacze James O’Keef z instytutu Saint Luke’s Mid America Heart i Carlo Lavie z ośrodka John Ochsner Heart and Vascular in New Orleans, opublikowali jakiś czas temu na łamach magazynu „Heart” wyniki badań, które śmiało można określić mianem zaskakujących. Twierdzą bowiem, że osoby, które trenują inensywnie powinny ograniczyć długość ćwiczeń maksymalnie do 50 minut dziennie, ale to jeszcze nic. Autorzy wysuwają tezę, że maraton można pokonać raz na jakiś czas lub w ogóle raz w życiu! Chciałbym widzieć teraz miny profesjonalnych maratończyków. Uzasadnienie? Intensywny wysiłek, utrzymujący się dłużej niż 1-2 godziny może wpływać niekorzystnie na serce, powdując jego uszkodzenia – rozciąganie, nadrywanie, a nawet zabliźnianie się tkanek, co z kolei w konsekwencji może skutkować ryzykiem zaburzeń rytmu serca. Innymi słowy przyspieszy podróż na tamten świat.
Oczywiście, to nie oznacza, że wszyscy maratończycy mają powody do obaw, mimo to profesjonaliści i osoby narzucające sobie większe obciążenia powinny regularnie się badać. Podczas wizyty u lekarza, specjalista powinien sprawdzić ciśnienie i tętno. Ponadto musi ustalić, czy nie ma szmerów w sercu oraz czy tętno na tętnicach udowych jest wyczuwalne. Istotne jest również EKG, na podstawie jego wyników można zlecić dalszą diagnostykę. Dokładniejsza od EKG jest echokardiografia, która pozwala precyzyjniej wykryć wszelkie nieprawidłowości w sercu i właśnie to badanie polecają najlepsi lekarze sportowi na świecie.
Umiar sekretem dla zdrowia
Jak się okazuje w trenowaniu najważniejszy jest umiar. Zresztą więcej na ten temat możecie przeczytać w naszych poradnikach – jakiś czas temu uczulałem Was na podstawowe błędy podczas treningu oraz doradzałem, jakie sposoby zapewnią najszybszą regenerację.
Całkiem niedawno przeprowadzono badania na grupie 50 000 osób, nieprzekraczających 30 roku życia, w tym aż 14 000 biegaczy. Co istotne, okazało się, że osoby aktywne są obarczone o 19% niższym ryzykiem śmierci niż pozostali badani, jednak wartość ta dotyczyła jedynie osób, które biegały od 8 do 30 km tygodniowo. Co najciekawsze, aktywni, którzy regularnie pokonywali dłuższe dystnase nie mogli pochwalić się lepszym zdrowiem niż osoby, które nie ćwiczyły wcale. Naukowcy postawili również tezę, że najbardziej efektywny dla zdrowia jest taki trening, podczas którego prędkość biegu wynosi 10 km/h, dystans mierzy od 4 do 10 km i powtarzalność jego pokonywania wynosi od 2 do 5 razy w tygodniu. Już abstrahując od tego, jak bieganie wpływa na stawy.
Zdaniem eksperta
Co na to wszystko lekarze? Z jakimi schorzeniami zmagają się profesjonalni sportowcy? W morzu chłamu, jaki można znaleźć w sieci udało mi się dotrzeć do bardzo ciekawych wniosków, jakimi Prof. Artur Mamcarz (kardiolog i internista, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii II Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego) podzielił się z serwisem tygodnikprzeglad.pl. Pozwolę sobie zacytować najciekawsze z nich.
W sercu sportowca obserwujemy różne zmiany, zarówno elektryczne, jak i strukturalne. Pod wpływem zwiększonego wysiłku mięsień sercowy ulega pewnej przebudowie, zwiększa się jego masa. Kolejną różnicą jest wolniejsza częstość rytmu serca. Tętno sportowca wskutek długotrwałego treningu jest bardzo szybkie w czasie wysiłku, ale bardzo wolne w spoczynku. Czasem jest ono ekstremalnie wolne, wynosi nawet poniżej 30 uderzeń na minutę. Część sportowców ma tak bardzo przestrojony układ wegetatywny, że w nocy pojawiają się u nich nawet przerwy częstości rytmu. Gdyby trafili w ręce kardiologa, który nie wiedziałby, że są zawodowymi sportowcami, to prawdopodobnie zostaliby od razu zakwalifikowani do operacji wszczepienia stymulatora, a przez nas są tylko obserwowani.
Zatorowość płucna również występuje u sportowców częściej niż w innych grupach. Dzieje się tak zresztą z wielu różnych powodów. Przede wszystkim sportowcy częściej podróżują, a wielogodzinna podróż samolotem zwiększa ryzyko zakrzepicy i zatorowości płucnej. Podnoszą je także: częstsze odwodnienia związane z ciężkimi treningami, środki antykoncepcyjne bardzo często przyjmowane przez młode zawodniczki, nadwaga i otyłość, a w niektórych dyscyplinach trzeba ważyć więcej.
Prof. Artur Mamcarz dla serwisu tygodnikprzeglad.pl
Wypadki chodzą po ludziach, ale ludzie po wypadkach nie zawsze
Profesjonaliści są bardziej narażeni na kontuzje, wypadki czy choroby z racji częstotliwości i intensywności treningów. Do tego dochodzą jeszcze emocje i presja związane z występami. Nie wspominam już o sportowcach, trenujących bardziej ekstremalne dyscypliny sportu, gdzie ryzyko już na starcie jest wkalkulowane w ich poczynania.
Ostatnio bardzo głośno było o 21-letniej austriackiej tyczkarkce (rekordzistce swojego kraju). Kira Gruenberg, bo o niej mowa w czasie treningu doznała groźnego upadku na skutek, którego została całkowicie sparaliżowana. Na szczęście lekarzom udało się zachować jej podstawowe funkcje życiowe. Warto zauważyć, że przed feralnym zdarzeniem zawodniczka zwróciła się do utytułowanego niemieckiego gimnastyka sportowego Fabiana Hambuechena z propozycją opracowania specjalnego treningu uwzględniającego elementy gimnastyczne, zwłaszcza przy zeskoku. Niestety, pogoń za kolejnym rekordem zakończyła jej karierę.
Nie zmienia to jednak faktu, że amatorów również dopadają kontuzje – najpopularniejszymi są naciągnięcia czy zerwania mięśni, ale te zawsze można wyleczyć, choć niekiedy jest to czasochłonne, a przede wszystkim kosztowne.
Profesjonalni sportowcy płacą słoną cenę za swoją pasję, zbyt słoną, ale aktywność fizyczna jest dla nich całym życiem, pasją, która ma być piorunochronem i antidotum na wszelkie dolegliwości. Trenujmy z głową, trzymajmy na smyczy ambicje i pamiętajmy, że w świecie sportu nie ma nic ważniejszego niż zdrowie, bo nawet największe sukcesy nie uratują życia, kiedy los pokaże kciuka skierowanego w dół.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.