Jeszcze dobrze nie ochłonąłem po pojedynku Razer Nabu X vs Garmin Vivofit 2, który przygotowałem dla Was ostatnio, a już przyszła pora na kolejną zapierającą dech w piersiach batalię. Sony Smartband SWR10 staje w szranki z Sony Smartband SWR30. Możecie być pewni, że emocje sięgną zenitu, tym bardziej, że wyciągnę na zewnątrz wszelkie brudy, nie pozostawiając na japońskim producencie suchej nitki. No dobra, przesadziłem (nie jest przecież aż tak źle ;)), w każdym razie jedno jest pewne: nic nie zostanie w rodzinie.
Specyfikacja
Specyfikacja Sony Smartband SWR10
Dane podstawowe | |
Producent | Sony |
Model | Smartband SWR10 |
Waga | 21 g |
Kluczowe podzespoły | |
Dodatkowe | Akcelerometr, krokomierz, zliczanie spalonych kalorii, monitorowanie snu |
System operacyjny | |
Wersja | Producenta |
Łączność | |
WiFi | brak |
Bluetooth | TAK |
NFC | TAK |
Specyfikacja Sony Smartband SWR30
Dane podstawowe | |
Producent | Sony |
Model | Smartband SWR30 |
Waga | 24 g |
Ekran | |
Typ | 1.4", rozdzielczość 296x128, 230ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Bateria | ładowanie przewodowe |
Dodatkowe | Accelerometer, krokomierz,, zliczanie spalonych kalorii, monitorowanie snu |
Łączność | |
WiFi | brak |
GPS | brak |
Bluetooth | TAK |
NFC | TAK |
Design, ergonomia i wyposażenie
Sony Smartband SWR10
I przybyły w blasku reflektorów samochodu kurierskiego. Nie ukrywam, że już dawno nosiłem się z zamiarem ich przetestowania, ale dopiero teraz nadarzyła się okazja, więc chwyciłem ją pełną garścią, piecząc dwie pieczenie na jednym ogniu. Od czegoś muszę zacząć, więc w pierwszej kolejności na ruszcie ląduje „stary”, poczciwy SWR10.
Starsza wersja smartbanda zapakowana jest w solidne, a zarazem eleganckie pudełko, dzięki czemu nie trzeba obawiać się, że sprzęt nie dotrze do nas w jednym kawałku. Co więcej, pudełeczko idealnie nadaje się do zapakowania na prezent.
W zestawie znajdziemy: moduł (32-bitowy procesor Cortex-M0, współpracujący z 16 kB pamięci operacyjnej oraz 256 kB pamięci FLASH), 2 silikonowe opaski w dwóch rozmiarach (S i L), które do złudzenia przypominają Razer Nabu X, kabelek USB, którym bez problemu naładujemy urządzenie oraz instrukcję obsługi.
Sam moduł wyposażono w jeden mechaniczny przycisk sterujący oraz trzy diody, tak więc brak wyświetlacza z pewnością będzie problematyczny dla osób, które uwielbiają mieć najważniejsze statystyki pod ręką… a w zasadzie to na nadgarstku. Oczywiście, trafiło na mnie, ja za diodami nie przepadam, więc pierwszą wadę do podsumowania już mamy.
Jak wspomniałem wcześniej silikonowa opaska od Sony jest niczym brat bliźniak dla Razer Nabu X. Hmmm, chociaż może przesadzam (biorąc pod uwagę, że zaraz obok mam SWR30). W każdym razie widać, że amerykański producent bacznie obserwuje poczynania konkurencji. Jeśli chodzi o sam design, to opaska nie pozostawia wiele do życzenia – prezentuje się naprawdę ładnie, a przy tym jest wygodna w użytkowaniu, tym bardziej, że waży jedynie ok. 20 g. Samo zapięcie (srebrna klamerka z dwoma bolcami) to również bajka, porównując je do innych modeli, które miałem okazję testować. Podczas treningu spełnia swoją rolę bez zarzutu.
Oczywiście, znów pojawia się problem osadzającego się kurzu, który jest bezlitosny dla opaski, wykorzystując bezwzględnie każdą nadarzającą się okazję, by popsuć wrażenia estetyczne. Na szczęście, gadżet szybko można doprowadzić do porządku za pomocą szmatki nasączonej wodą. Warto dodać, że w sprzedaży znajdziemy dość szeroką gamę kolorystyczną, dzięki czemu można dobrać barwę silikonu odpowiednio do swoich preferencji. Do testów otrzymałem gadżet w kolorze czarnym.
Sony Smartband SWR30
Różnicę między smartbandami widać gołym okiem – najnowszy model, w odróżnieniu do poprzednika, został wyposażony w wyświetlacz. Co ciekawe, Sony zastosowało E ink – rozwiązanie znane z czytników e-booków (ma przekątną 1,4 cala i rozdzielczość 296×128 pikseli). Niestety, producent zapomniał o funkcji podświetlenia, dlatego wieczorem lub nocą smartband jest bezużyteczny. Ponadto na jego boku znajdziemy dwa podłużne przyciski, pełniące różne funkcje w zależności od poruszania się po menu. Korzystanie z opaski jest niezwykle intuicyjne i opanowanie do perfekcji podstawowych czynności zajmuje naprawdę niewiele czasu.
W zestawie (zapakowanym w równie solidne i eleganckie pudełko) znajdziemy: smartband (dostępny w dwóch rozmiarach S i L), kabelek, służący do ładowania oraz instrukcję obsługi. Jak wspomniałem wcześniej, sam pasek jest identyczny jak w poprzedniej wersji, tak więc przyciąga zarówno wzrok, jak i kurz. Poza tym jest bardzo komfortowy w użytkowaniu.
Wymiary opaski wynoszą – 23,5 mm szerokości i 9,5 mm grubości. Smartband waży zalediwe 24 gramy, dzięki czemu praktycznie nie czuć jego obecności na nadgarstku. Co więcej, w sprzedaży dostępne są różne warianty kolorystyczne – z pewnością każdy znajdzie cos dla siebie. Do testów otrzymałem urządzenie w kolorze czarnym, a w dodatku z domieszką, unoszących się w powietrzu perfum – albo ślad po poprzednim testerze (chociaż nurtuje mnie, kto w ogóle wpadł na pomysł, by „psikać” sobie nadgarstek albo Sony próbuje zwieść moją czujność. Nie, nie Panowie – jestem na posterunku.
System, parowanie, aplikacje, społeczność
Sony Smartband SWR10
SmartBand SWR10 jest kompatybilny tylko ze smartfonami, posiadającymi system Android w wersji 4.4 lub nowszej. Tyle. Jestem rozczarowany. Tak, wiem – żadna nowość. Jak wiecie, jestem entuzjastą modułu USB Ant Stick, ale pastwiłem się nad tym tematem poprzednio i teraz nie widzę sensu, by się powtarzać. W każdym razie podejrzewam, że użytkownicy iOS czy Windows Phone również poczują się zawiedzeni. Co więcej, producent zaznacza, że urządzenie najlepiej będzie funkcjonować z urządzeniami z rodziny Xperia. Oczywiście, istenieje również możliwość korzystania z telefonów innych producentów, konkretnie chodzi o modele: LG Nexus 5, LG Nexus 4, Samsung Galaxy Note III, Samsung Galaxy S4, Samsung Galaxy S5, HTC One, HTC One M8. W skrócie – szału nie ma. Opaska dla miłośników Sony? Trochę tak to wygląda.
Urządzenie można bez problemu sparować, wykorzystując standard komunikacji NFC. Do poprawnego skonfigurowania i użytkowania opaski potrzebujemy aż trzech aplikacji (wszystkie dostępne za pośrednictwem Google Play) – Smart Connect, SmartBand oraz Lifelog. Mimo to, bez większych przeszkód poradziłem sobie z procesem „instalacji” i już po chwili mogłem cieszyć się ze wszystkich funkcji tego gadżetu. A jak aplikacje? Bardzo przyjemne dla oka, więc nie mogę się przyczepić.
A serwis społecznościowy? Zapomnijcie. Nie ukrywam, że jestem bardzo rozczarowany tym, że firma Sony nie stworzyła platformy dla swych użytkowników. W końcu najwierniejsi klienci zasługują na miejsce, gdzie mogliby dzielić się spostrzeżeniami, rywalizować czy brać udział w wyzwaniach. Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda, ale przyzwyczaiłem się, że producenci z branży telekomunikacyjnej lubią chodzić na skróty.
Sony Smartband SWR30
„SWR30 współpracuje już z każdym smartfonem…”. Większej bzdury nie czytałem, no ale nie ma jak magia reklamy. Niestety, nie każdym, bo znów mamy barierę w postaci Androida 4.4 KitKat, tak więc wciąż wielu użytkowników musi obejść się smakiem. Szkoda, że Sony nie do końca wyciągnęło wnioski, no ale usprawiedliwieniem pozostaje fakt, że producent dopiero krystalizuje swą koncepcję, podobnie jak inne firmy z branży telekomunikacyjnej. Do trzech razy sztuka? Zobaczymy.
W każdym razie, urządzenie można bez problemu sparować, wykorzystując standard komunikacji NFC. Oczywiście, wcześniej potrzebujemy także dwóch aplikacji – SmartBand Talk, Lifelog, które pomogą w procesie konfiguracji. Pobieranie niezbędnych narzędzi i ich instalacja trwa błyskawicznie – zresztą, jak cały ten proces. Korzystanie z aplikacji jest bezproblemowe, a sama oprawa graficzna przyjemna dla oka. Platformy społecznościowej, jak nie było, tak nie ma.
W akcji i we śnie
Sony Smartband SWR10
Zarówno opaska, jak i aplikacja oferują liczne funkcje – na wstępie myślę, że warto podkreślić, że SWR10 to propozycja bardziej dla osób, które nie rozstają się z telefonem niż dla aktywnych. Fakt, faktem moduł posiada wbudowany akcelerometr, który mierzy jedynie podstawowe parametry, takie jak: liczbę pokonanych kroków, przebyty dystans czy spalone kalorie. Niestety, ale o bardziej zaawansowanych funkcjach (jak choćby pulsomter) można pomarzyć. No i jest oczywiście także monitor snu, ale o nim za chwilę.
Aplikacja Lifelog monitoruje przede wszystkim „telefonową aktywność” – śledzi każdy nasz krok w sieci, wyświetla czas spędzony na: rozmowach ze znajomymi, graniu w gry, oglądaniu filmów, a nawet słuchaniu piosenek (funkcjonalnym dodatkiem jest również pilot, który włącza się natychmiast po uruchomieniu aplikacji do odtwarzania muzyki). Ponadto Lifelog skrupulatnie oblicza liczbę zrobionych zdjęć. Szczerze? Jak dla mnie – bez szału, ale osobiście nie przepadam za tego typu bajerami, po prostu według mnie są zbędne, stąd może nie potrafię docenić ich wartości. Jeśli chodzi o ich ocenę, to też trzymam dystans, ponieważ korzystając z różnych funkcji nierzadko bywało tak, że w gruncie rzeczy aplikacja pokazywała zgoła coś innego, co oznacza, że cały ten system nie został dopięty na ostatni guzik.
Jak wspomniałem wcześniej, trzeba pochwalić Sony za bardzo ciekawy, a przede wszystkim czytelny interfejs aplikacji – korzystanie z niego było ciekawym doświadczeniem. Jeśli chodzi o dokładność pomiarów samej opaski mam zastrzeżenia. Tradycyjnie musimy wziąć pod uwagę margines pomyłki, który wynosi nawet do 0,5 km na dystansie 10 km – to zbyt dużo. Dodam jeszcze, że podczas pracy przy biurku, urządzenie liczyło kroki, choć w rzeczywistości wykonałem ich w ciągu dnia jak na lekarstwo. Okazało się, że praktycznie nie wstając z miejsca pokonałem kilkaset metrów – widocznie mam syndrom niespokojnych rąk.
Jedną z najużyteczniejszych funkcji są powiadomienia z telefonu, które można skutecznie konfigurować za pomocą aplikacji Smart Connect, określając sygnał dla danego typu wiadomości np. wibracje. W moim przypadku funkcjonowało to jak należy.
Jeśli chodzi o monitor snu to muszę przyznać, że funkcja inteligentnego budzenia sprawdziła się jak należy i była tym, co najbardziej przypadło mi do gustu. Tym bardziej, że mogłem przed snem ustawić dowolny przedział godzinowy, a urządzenie za pomocą lekkiej wibracji stawiało mnie na nogi (podobno w fazie płytkiego snu). Nie będę wnikał w słuszność tej teorii, bo tak naprawdę monitorowanie faz snu trzeba traktować z przymrużeniem oka. W każdym razie ciche budzenie bez podnoszenia alarmu na całe mieszkanie, to przydatna funkcja.
Urządzenie posiada klasę wodoodporności do głębokości 3 metrów (spełnia normę IP58), co oznacz, że można w nim trenować podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych czy brać kąpiel. Jednak o pływaniu można zapomnieć. Co więcej, sprzęt ten może pracować w zakresie temperatur od -20 do 60 stopni Celsjusza, tak więc zarówno ostra zima, jak i upalne lato nie będą stanowić dla tego sprzętu większej przeszkody.
Sony Smartband SWR30
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, nowszy model nie oferuje żadnych poważniejszych zmian, a więc dostajemy dokładnie to samo z tą różnicą, że możemy śledzić swoje poczynania na wyświetlaczu. Same pomiary też pozostawiają sporo do życzenia. Suchy standard, który z pewnością nie przyciągnie aktywnych – Sony stoi w miejscu. To fakt i producent musi zdawać sobie z tego sprawę. Tym bardziej, biorąc pod uwagę wysoką cenę. Przy takiej kwocie pulsometr powinien być wymogiem i nie ukrywam, że kiedy usłyszałem o pojawieniu się modelu Smartband Talk – byłem pewien, że japoński producent doda pomiar tętna do standardowych funkcji, delikatnie wychylając się przed konkurencję ze swojej branży. Niestety, nic z tych rzeczy i znów aktywni mogą czuć spory niedosyt.
O ile na tle sportowym SWR30 prezentuje się marnie, to na poziomie komunikacyjnym jest to prawdziwa perełka. Jak sama nazwa wskazuje (Smartband Talk) pozwala przeprowadzać rozmowy telefoniczne. O dziwo, w moim przypadku funkcja ta najlepiej sprawdziła się, kiedy prowadziłem samochód. Jakość rozmowy stała na wysokim poziomie, a mój rozmówca nawet nie domyślił się, że nie rozmawiam z nim przez telefon. Bardzo fajna sprawa. Oczywiście, telefon musi pozostawać w zasięgu kilku metrów, co z pewnością nikogo nie zdziwi.
Poza tym otrzymujemy wszelkie powiadomienia z telefonu i wszelkie informacje o naszej smartfonowej aktywności, czyli innymi słowy producent powielił funkcje SWR10, dodając wyświetlacz i możliwość prowadzenia rozmów telefonicznych.
A jak z wodoodpornością? Urządzenie posiada klasę wodoszczelności do głębokości 1,5 m (spełnia normę IP68), tak więc tym bardziej możemy zapomnieć o wyjściu na basen. Co nie zmienia faktu, że poradzi sobie z niekorzystnym warunkami atmosferycznymi, co sprzęt udowodnił mi kilka razy.
Bateria
Sony Smartband SWR10 vs Sony Smartband SWR30
Jeśli chodzi o baterie obu urządzeń, to nie ma się nad czym rozpływać. Pełne ładowanie akumulatora z portu USB w przypadku SWR10 trwa około godziny, co wystarcza jedynie na ok. 4 dni pracy.
Jeśli chodzi o SWR30, to tutaj sprawa wygląda ciut gorzej, co nie jest specjalnym zaskoczeniem ze względu na wyświetlacz i funkcję rozmów telefonicznych. Urządzenie pozwoli pracować na jednym ładowaniu ok. 3 dni.
Podsumowanie i ocena
Obie opaski dedykowane są użytkownikom, którzy nie rozstają się ze swoim telefonem nawet na krok. Daleki jestem od klepnięcia tezy, że smartbandy, które przetestowałem nadają się dla aktywnych użytkowników. Powiem więcej, reklamowanie takich produktów jako gadżetów, motywujących do aktywności fizycznej jest lekkim przegięciem. Owszem, obie opaski dobrze spełniają swoją rolę na tle telekomunikacyjnym, ale poza nią oferują naprawdę niewiele, a dla mnie jako osoby aktywnej – dodatki sportowe stanowią fundament oceny, a w obu wypadkach ograniczone są jedynie do standardowych funkcji, które znajdziemy w darmowych aplikacjach. Mimo to należy zwrócić uwagę, że Sony jest dopiero na początku swej drogi, jeśli chodzi o segment wearables, a już zdążyło wprowadzić ciekawą innowację w postaci rozmów telefonicznych. To nastraja pozytywnie i pozwala liczyć na to, że japoński producent dopiero wkrótce sięgnie po asa w rękawie. Do trzech razy sztuka?
ZALETY
|
WADY
|
ZALETY
|
WADY
|
Czy będzie działał z sony xperia xz1?
Witam, test robiłem prawie rok temu. Zapewne producent dołożył aktualizacje, stąd jest dostępna szersza gama kompatybilnych urządzeń. Informacje o kompatybilności zawsze biorę ze strony producenta, ponieważ nie jestem w stanie sprawdzić wszystkich urządzeń, które mogą działać ze smartbandami czy zegarkami 🙂 W każdym razie dziękuję za celną uwagę, w wolnej chwili zrobię aktualizację 😉
Nieprawdą jest, że ten smartband działa tylko na Androidzie 4.4 KitKat – używałam go z Sony Xperią Z 3 i dwoma telefonami od OnePlus z Androidem 5 (parowanie przez BT) a obecnie mam go sparowanego z Samsungiem S7 Edge z Androidem 6. Skąd te informacje zatem?
Mowa oczywiście o SWR30
działa na androidzie od wersji 4.4 😉
Dla mnie o dziwo to właśnie Sony Smartband SWR10 wydaje się ciekawszym rozwiązaniem. Dzięki braku wyświetlacza dłużej wytrzyma na baterii a i tak po sparowaniu z Sony Z1 będzie pomocny przy monitorowaniu treningu. Do tego Z1 mam wyjście słuchawkowe o wysokiej jakości więc mogę bez obaw podłączyć moje Brainwavz S1 i dodatkowo cieszyć się doskonałym dźwiękiem podczas ćwiczeń.
Racja, mój błąd, przeoczyłem – dzięki za uwagę, już poprawiłem – gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy 😉
Bateria tragiczna, poza tym opaska sama nie rozpoznaje czy już śpimy czy nie – albo ustawimy sztywne godziny albo przestawiamy ręcznie.
Właśnie się przesiadłem z SWR10 na Xiaomi Mi Band i bije na głowę SONY. Bateria w Xiaomi trzyma tak, że można zapomnieć gdzie się ma ładowarkę i sama rozpoznaje sen.
„Magnez dla kurzu” ???
Dziękuję za bardzo interesujące porównanie obu produktów… ale magnez to dla zdrowia, a dla kurzu magnes 😉 No brak pulsometru, a nie pulsometra (dopełniacz).