Zbliżają się wakacje, czyli okres, kiedy każdy z nas chce dobrze wyglądać. Na szczęście jest jeszcze trochę czasu, który można spożytkować na siłownie i zdrową dietę. Zdrową, czyli jaką? Jesteśmy wręcz bombardowani przez żywieniowe fakty i mity. Jak odróżnić jedne od drugich?
Mity żywieniowe to dzisiaj złoty interes dla potężnych koncernów farmaceutycznych, próbujących nam wmówić, że produkowany przez nich preparat jest akurat tym, którego naprawdę potrzebujemy. Nic dziwnego, że wiele badań o wątpliwej renomie naukowej jest sponsorowanych przez duże firmy. Dzięki takim działaniom, na świecie jest coraz więcej elokwentnych, wykształconych osób, które wierzą w bajki dla dorosłych, ufając w to, co mówią „mądrzejsi” od nich.
Prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnione i jednocześnie szkodliwe mity żywieniowe dotyczą negatywnego wpływu tłuszczu i cholesterolu na nasz organizm. Ale jakie jeszcze? Poniżej znajdziecie 10 popularnych mitów żywieniowych.
1. Jedzenie jajek negatywnie wpływa na serce
Jajka to jeden z najzdrowszych produktów spożywczych. Są niskokaloryczne (jedno jajko to ok. 80 kcal), pożywne, stanowią źródło pełnowartościowego białka. W żółtku ponadto znajdziemy luteinę i zeaksantynę, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania narządu wzroku. Tak naprawdę, wszelkie zarzuty dotyczące negatywnego wpływu jajek na serce, są konsekwencją zawartego w nich cholesterolu. Najnowsze badania pokazują jednak, że bezpośrednia zależność między spożywaniem jajek a większym prawdopodobieństwem wystąpienia zdarzeń sercowych, nie występuje. Choroby wieńcowe są zjawiskami wieloczynnikowymi, na które składa się m.in. nasz tryb życia i ogólny wygląd diety, a nie pojedyncze produkty spożywcze. Jeżeli nasza dieta jest odpowiednio zbalansowana, jedzenie jajek nie szkodzi, a wręcz przeciwnie.
2. Sól morska jest zdrowsza od soli kuchennej
Powszechnie panuje przekonanie, że sól morska jest znacznie bardziej wartościowa pod względem składników odżywczych od soli kuchennej. Wynika ono z faktu, że sól kuchenna jest dostępna jako wersja jodowana lub niejodowana soli warzonej lub nieoczyszczonej soli kamiennej. Sól morska z kolei powstaje podczas odparowania wody morskiej. Już przy samym opisie ten drugi proces wydaje się być bardziej „naturalny”. Ponieważ sól morska nie jest w żaden sposób oczyszczana, zawiera pełną gamę potrzebnych na co dzień minerałów, m.in. magnezu, manganu, cynku, żelaza, wapnia. Ale to zawartość sodu w soli ma główne znaczenie przy powstawaniu nadciśnienia krwi. Zarówno sól kuchenna, jak i sól morska mają taką samą zawartość sodu oscylującą w okolicach 40%. Reasumując – sól morska jest faktycznie zdrowsza, bo zawiera cenne minerały, których w soli kuchennej brak. Jeżeli jednak chodzi o wpływ na układ krwionośny, to oba rodzaje „białego złota” mogą wyrządzić podobne szkody.
3. Herbata z cytryną wzmacnia odporność
To jeden z największych mitów żywieniowych, na dodatek przekazywany z pokolenia na pokolenie. Gdy dopada nas jesienne przeziębienie, nie ma nic lepszego od ciepłej herbaty z miodem i cytryną. Taki napar rozgrzewa, smakuje doskonale, a na dodatek walczy z skumulowanymi w naszym organizmie bakteriami i wirusami. Niestety, jest niepełna prawda. Każdy ciepły napój działa rozgrzewająco (nawet grzane wino) – to prawda. Miód ma działanie antyseptyczne – to prawda. Zawarta w cytrynie witamina C wzmacnia odporność – to prawda. Ale połączenie tego wszystkiego w jednym środowisku nie działa pozytywnie na witaminę C. Okazuje się bowiem, że wrzątek powoduje zniszczenie pokładów witaminy C zawartej w cytrynie, a na dodatek wytwarzanie cytrynianu glinu, który jest szkodliwy dla naszego organizmu. Jeżeli chcemy, by herbata z miodem i cytryną faktycznie zachowała swoje lecznicze właściwości, cytrynę dodajmy gdy napój nieco ostygnie.
4. Białe pieczywo powoduje tycie
Naukowcom nie jest znany żaden produkt spożywczy, który sam w sobie powodowałby tycie organizmu. Panuje jednak powszechne przekonanie, że spożywanie ziemniaków, makaronu i białego pieczywa może powodować nadmierne przybieranie na wadze. Produkty tego typu są bogate w węglowodany, więc nie powinno ich zabraknąć w codziennym jadłospisie. Warto zaznaczyć, że ziemniaki mają 60 kcal/100 g, białe pieczywo ok. 250 kcal/100 g, a makaron bezjajeczny 360 kcal/100 g. Chyba jednak nie ma osoby, która zjadałaby miskę ugotowanego makaronu bez żadnych dodatków, czy suchą bułkę. To dodatki stosowane do potraw z ziemniakami, makaronem i pieczywem, podbijają ich kaloryczność. Odpowiednio zbalansowana dieta zawierająca makaron, ziemniaki czy pieczywo na pewno nie zaszkodzi.
5. Nie jedz kolacji po 18
Cykliczność spożywanych potraw jest ważna, bo reguluje to wewnętrzny zegar biologiczny. Ale w utrzymaniu odpowiedniej diety godzina, w której przyjmiemy kolację nie ma znaczenia. Ma natomiast to, w jakim czasie po ostatnim posiłku zasypiamy. To prawda, że ostatnie lekkostrawne danie powinniśmy zjeść minimum 2 godzin przed planowanym snem. Niektórzy dietetycy postulują, że optymalny jest 4-godzinny odpoczynek między ostatnim posiłkiem, a oddaniem się w objęcia Morfeusza. Kolacja o 18 tak, ale tylko dla osób, które kładą się spać przed 21.
6. Dorosły organizm nie trawi mleka
Minusem mleka krowiego jest kazeina, białko niezbędne cielakom do prawidłowego rozwoju rogów i kopyt – a ogólnie wytworów keratynowych. Ponieważ 2-letnie dziecko ma już włosy i paznokcie (zbudowane z keratyny), wydzielanie podpuszczki, czyli enzymu rozkładającego kazeinę drastycznie spada. U dorosłych podpuszczki brak, a mleko staje się produktem ciężko strawnym. Ale z nietrawieniem mleka bardzo często jest mylone inne zjawisko, czyli nietolerancja laktozy, czyli cukru zawartego w tym płynie. Nietolerancja laktozy jest uwarunkowana genetycznie, a czasami rozwija się w konsekwencji przyjmowania innych leków. Nie jest jednak tak, że każdy dorosły nie toleruje laktozy. Wszystko zależy tak naprawdę od pochodzenia etnicznego. Szacuje się, że na nietolerancję laktozy cierpi ok. 5% Europejczyków, a w Polsce nawet 1/4 dorosłego społeczeństwa! Pozostali jednak nie mają żadnych problemów z akceptacją produktów mlecznych i chętnie po nie sięgają.
7. Błonnik jest zdrowy
W przeszłości panowało przekonanie, że błonnik jest zbędnym balastem, który zaśmieca nasz układ pokarmowy i tym samym upośledza wchłanianie różnych substancji odżywczych. Później nastąpił boom zdrowotny i błonnik nagle zaczęto traktować jak dobrodziejstwo. Niestety, daleko mu do skarbnicy zdrowia. Liczne badania naukowe potwierdziły tylko niektóre z pozytywnych właściwości błonnika. Wiadomo, że niedobory tej substancji w określonych warunkach (przy małym spożyciu tłuszczów) mogą powodować zaparcia. Co ciekawe, błonnik zmniejsza wchłanianie wielu substancji – niektórych witamin i pożytecznych mikroelementów, a także fitoestrogenów. Istnieją także przesłanki, że dieta bogata w błonnik zakłóca pracę układu pokarmowego, powodując wrzody, hemoroidy, chorobę Leśniowskiego-Crohna czy refluksową przełyku. Na świecie istnieją społeczności, które w ogóle nie spożywają błonnika, a nie chorują na żadne choroby cywilizacyjne (mowa głównie o krajach skandynawskich).
8. Zielona herbata wspomaga odchudzanie
Powszechnie panuje przekonanie, że odchudzające się osoby powinny pić dużo zielonej herbaty. Ten szlachetny napój ma wiele dobroczynnych właściwości dla naszego organizmu. Zawiera m.in. galusan epigallokatechiny, który ma silne działanie przeciwutleniające i często można go znaleźć w suplementach diety. Zielona herbata ma katechiny, które wpływają na enzymy trawienne – hamują działanie lipaz trzustkowych i soków żołądkowych. Nie ma jednak rzetelnych danych, które potwierdzają wpływ zielonej herbaty na kontrolę masy ciała. Ostatnie badania przeprowadzone w 2012 r. wykazały, że zielona herbata w sposób niewielki, nieistotny statystycznie, wpływa na redukcję masy ciała. Odchudzające właściwości tego napoju można zatem włożyć między bajki.
9. Zboża to dobrodziejstwo przyrody
Dietetycy wciąż zwracają uwagę na zdrowotne właściwości zbóż, podczas gdy mają one szkodliwy wpływ na nasz organizm i powinny być w całości wyeliminowane z diety. Zboża nie zawierają większości niezbędnych składników odżywczych, nie mają witamin A, C, D, E i większości z grupy B. Mają kilka witamin (np. B1) i mikroelementów, ale to w szczątkowych ilościach. Za to wiele produktów zbożowych jest sztucznie witaminizowanych. O negatywnym wpływie zbóż na organizm człowieka napisano już wiele prac naukowych. Obecne w zbożach lektyny zaburzają mechanizmy sterujące apetytem, wywołują alergię i tuczą. Zawierają kwas fitowy, który obniża przyswajalność wielu witamin i mikroelementów. Zboża zakwaszają organizm, a ponadto istnieją przesłanki sugerujące, że mogą one nasilać objawy schizofrenii, autyzmu i depresji. Samo dobro? Nic dziwnego, skoro pomijając ostatnie kilka tysięcy lat człowiek, ani jego przodkowie, nigdy nie żywili się zbożami.
10. Penisa można powiększyć za pomocą diety
Wszelkie reklamy dotyczące preparatów powiększających penisa to mit. Poza metodami operacyjnymi, nie ma żadnych skutecznych metod powiększania tego narządu. Nie uda się to ani za pomocą tabletek, specjalnych maści czy pompek próżniowych. Ten ostatni gadżet działa podobnie jak erekcja prowokowana podnieceniem, tyle że wywołuje ją w sposób sztuczny. Pompka próżniowa sprawia, że krew jest zasysana do ciał jamistych, co daje natychmiastowy efekt. Niestety, regularne erekcje nie zwiększą rozmiaru prącia. Gdyby tak było to po kilkunastu latach codziennej masturbacji (co przecież zdarza się nie tylko w wieku młodzieńczym), przyrodzenia 30- lub 40-latków byłyby ponadprzeciętne.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Bardzo ciekawy artykuł. Jeśli chodzi o te jajka to 100% prawda, powinniśmy jeść je często. Pan Jerzy Zięba w fajny sposób wyjaśnia ten problem