Byłem w Holandii, Grecji, Czechach czy Francji. Podglądałem systemy pracy w wielu klubach, rozmawiając z najlepszymi trenerami. To nie jest tak, że oni tam wymyślili coś, czego nie jesteśmy w stanie powielić w Polsce. Problem tkwi w tym, że cała Europa pracuje podobnie, a my tworzymy swoje mądrości. Jesteśmy zakompleksieni, przybici codziennością, wiecznie niezadowoleni i powiedzmy sobie szczerze, mało chętni do pracy. Mentalnie jesteśmy zupełnie nie nastawieni na odnoszenie sukcesów. W Polsce utalentowanych chłopaków nie brakuje, ale trzeba dobrać odpowiednią grupę ludzi, która przez dłuższy okres czasu będzie powoli zmieniać nastawienie tych dzieciaków do pracy.
– Łukasz Kościelski
Rafał Jeleń, techManiaK.pl: W Polsce od lat popełnia się te same błędy, co prawda już nie w takim samym stopniu jak parę lat temu, kiedy zwalniano z klubów na potęgę wychowanków i młodych, perspektywicznych zawodników. Dlaczego ekstraklasowe zespoły wolą sięgać po emerytów z zagranicy?
Łukasz Kościelski (ur. 26 lipca 1986 roku w Nisku prezes szkółki Panathinaikos Soccer Schools, trener rocznika 1997): W piłce nożnej najważniejsza jest wizja efektu końcowego – tego, co chce się osiągnąć. Niestety w Polsce w przerażającym stopniu tej wizji brak. Liczą się jedynie 3 punkty i wygrany mecz. Nawet najlepsi trenerzy nie biorą się za futbol młodzieżowy, ponieważ w naszym kraju jest on nieopłacalny. Osobiście więcej dokładam niż zarabiam. Mimo wszystko kocham tę pracę. Kolejnym problem są właściciele klubów – „anty-wizjonerzy”, którzy nie dają czasu na zbudowanie czegoś trwałego, co mogłoby zaprocentować w niedalekiej przyszłości. Trenerzy siedzą w klubach jak na minie. Najzwyczajniej w świecie brak im odwagi, by wprowadzać młodzież, tym bardziej bez zagwarantowanej stabilizacji. Jak nie będzie wyników, to stracą pracę. Trenerzy wolą postawić na doświadczonego obcokrajowca, który prędzej utrzyma im posadę, niż małolat, który może i rokuje na przyszłość, ale pewnego poziomu na chwilę obecną nie zapewni.
Dla przykładu, w sezonie 2007/2008 piłkarze Cracovii zajęli trzecie miejsce w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, dziś z tamtego składu na wysokim poziomie gra jedynie Mateusz Klich, a zdolnych piłkarzy w tym zespole nie brakowało… Przykładów takich jak ten jest wiele, w czym tkwi problem?
To jest problem bardzo złożony, ale największe rezerwy tkwią w głowach samych zawodników. Najpierw odpowiedz sobie na pytanie, w jakich warunkach Ci chłopcy dorastają i w ilu z nich po drodze nie zabijamy radości z tego, co robią? Kluby są finansowo niestabilne. Taki chłopak traci wiarę, widząc starszych kolegów, którzy mimo sporych umiejętności nie byli w stanie udźwignąć tego ciężaru. Dochodzi do tego marazm, problemy w domu, ciągłe narzekanie i brak autorytetów. Zostają najtwardsi – charakterne chłopaki, które wierzą w to, co robią. Reszta odpada…
W ostatnim czasie w Polsce powstaje coraz więcej szkółek piłkarskich – czysty biznes czy recepta na poprawienie kondycji polskiego futbolu?
Szkółki nie zbawią polskiego futbolu. Jak wspominałem na początku – najważniejsza jest wizja. Końcowym produktem powinien być zawodnik utożsamiający się z klubem, z jego filozofią, potrafiący grać w piłkę na odpowiednim poziomie. Aby tak się stało, potrzebny jest odpowiedni system. Tego niestety u nas brakuje. Szkółki dzisiaj są alternatywą dla ledwo zipiących klubów. Jeżeli ktoś zainwestował w siebie, zdobył wiedzę i ma możliwość przekazania jej na polski grunt to fajnie, że to robi. Niestety rzeczywistość jest tak jak w każdym innym zawodzie. Im lepszy produkt, tym więcej kosztuje. Nie wszystkich stać, by szkolić się u najlepszych.
Trenerzy coraz częściej wyjeżdżają na zagraniczne szlify, by uczyć się i powielać zachodnie wzory. Czy wdrożenie ich w naszym kraju jest możliwe?
Byłem w Holandii, Grecji, Czechach czy Francji. Podglądałem systemy pracy w wielu klubach, rozmawiając z najlepszymi trenerami. To nie jest tak, że oni tam wymyślili coś, czego nie jesteśmy w stanie powielić w Polsce. Problem tkwi w tym, że cała Europa pracuje podobnie, a my tworzymy swoje mądrości. Jesteśmy zakompleksieni, przybici codziennością, wiecznie niezadowoleni i powiedzmy sobie szczerze, mało chętni do pracy. Mentalnie jesteśmy zupełnie nie nastawieni na odnoszenie sukcesów. W Polsce utalentowanych chłopaków nie brakuje, ale trzeba dobrać odpowiednią grupę ludzi, która przez dłuższy okres czasu będzie powoli zmieniać nastawienie tych dzieciaków do pracy.
Czym różni się Polska myśl szkoleniowa od zagranicznej?
Rażąca różnica jest szczególnie w podejściu do dzieciaków. Wystarczy pojechać na jakikolwiek turniej organizowany w Polsce, by przekonać się jak dużą presję wywiera się na młodych zawodnikach. „Wybij! Nie baw się! Jak mogłeś tego nie strzelić?!” – po prostu cyrk. Wynik przesłania ludziom oczy. Poza tym w 90% „trenerzy” nie uczą dzieci grać w piłkę, a jedynie wykrzykują jak przeszkadzać.
Panathinaikos Soccer Schools to projekt z ogromnym potencjałem. Jak zrodził się pomysł na rozpoczęcie współpracy z „Zielonymi Koniczynkami”? Czy możecie liczyć na wsparcie ze strony swojego miasta?
W przeciwieństwie do innych tego typu projektów, najfajniejsze jest to, że sami Grecy wyszli z inicjatywą współpracy. Pojechaliśmy z chłopakami na obóz do Aten, gdzie zagraliśmy z Panathinaikosem, Olympiakosem i Atromitosem. Nasza gra wywarła na tyle pozytywne wrażenia, że powstał temat współpracy. Dzisiaj perspektywy są ogromne. Długo można by wyliczać, dlatego odsyłam do naszej strony internetowej. My jako akademia przez rok czasu działaliśmy wyłącznie z własnych środków, wpłat od rodziców, sponsorów. Chcieliśmy pokazać ludziom, że można efektywnie pracować z dziećmi, tak by miało to wszystko ręce i nogi. Dzisiaj w dalszym ciągu nie korzystamy z dotacji miejskich, ale miasto i powiat bardzo przychylnie są nastawione do naszej działalności. Najważniejsze, że możemy liczyć na ich wsparcie organizacyjne, za co jestem bardzo wdzięczny.
Jakie były główne kryteria, które musieliście spełnić i na jakich zasadach odbywa się Wasza współpraca z Panathinaikosem Ateny?
Poszerzamy markę Panathinaikosu oraz grono kibiców w Polsce. Odpowiadamy za scouting, tak by najzdolniejsi chłopcy mieli możliwość trafienia do głównej akademii klubu. W zamian korzystamy z ich doświadczenia i wiedzy, które nasi trenerzy mogą zdobyć podczas stażów. Mamy wstęp na wszystkie turnieje organizowane przez Panathinaikos Ateny, możliwość organizacji campów wakacyjnych dla dzieci, prowadzonych przez greckich trenerów. Poza tym mamy wspólny punkt widzenia, jeśli chodzi o szkolenie. Oni byli w dużym szoku, kiedy zobaczyli polski zespół ustawiony trójką napastników, grający wysokim pressingiem. Niestety Polska kojarzy się z „kopnij i biegnij”, a nie ze zorganizowaną kulturą gry.
Czym różni się Wasza szkółka od innych (Juventusu, Barcelony czy Milanu), które wkroczyły masowo na nasz rynek?
Przede wszystkim nie robimy „masówki” i działamy dwutorowo. W Stalowej Woli budujemy siłę podkarpacką, najzdolniejsze dzieci z województwa chcemy mieć u siebie. Z pozostałych regionów Polski ściągamy dzieciaki na kilkudniowe obozy, podczas których mamy możliwość wybrania najlepszych zawodników. Tworzą oni reprezentację każdego rocznika. Na wiosnę jadą skonfrontować się z rówieśnikami Panathinaikosu i dwóch innych zespołów greckiej ekstraklasy.
Młodzi, zdolni, perspektywiczni – jak oszlifować diament, by stał się brylantem?
Trafić do nas może każdy, kto przejawia chęci i odrobinę predyspozycji do uprawiania piłki nożnej. Pytanie tylko: na jak długo? Nie chcemy zamykać przed nikim drogi, bo może się okazać, a miałem taki przypadek, że chłopiec, który na pierwszych treningach jak biegł tak kopał, po roku czasu był najlepszym zawodnikiem podczas mistrzostw Polski swojego rocznika. To ewenement jak szybko nadrabiał zaległości. W większości przypadków jednak jesteśmy brutalnie szczerzy i po okresie roku dziękujemy za współpracę, jeśli ktoś nie daje rady. Tym, co się dalej u nas rozwijają staramy się stworzyć optymalne warunki. Poza treningiem grupowym, indywidualnym i mentalnym, staramy się ich ogrywać na europejskim poziomie. Rozegraliśmy sporo meczów z takimi drużynami jak: Panathinaikos Ateny, Olympiakos Pireus, Atromitos Ateny, Bodo Glimt, Valerenga Oslo, Tammeka Tartu, Bursaspor, HJK Helsinki, Dynamo Zagrzeb, Żylina, Kosice. To wszystko musi zaprocentować. W swoim czasie rocznik 1997 wygrał mistrzostwo Polski U-14, kiedy wspólnie pracowaliśmy jeszcze w Stali Mielec. Dzisiaj jeżdżą powoli po Europie, żeby zobaczyć w formie testów jak wyglądają na tle rówieśników z Grecji, Anglii, Holandii, Niemiec czy Włoch. Przyjdzie za chwilę taki moment, że część z nich odejdzie. Umiejętności mają spore, ale na ile charakteru i serca im wystarczy, by przebić się w piłce seniorskiej, czas pokaże. Ostatnio jeden z naszych chłopaków był w Niemczech na zaproszenie VFL Wolfsburg. Dokończymy sezon i zobaczymy, co los przyniesie…
W środowisku piłkarskim pojawiają się głosy, że szkółki wykorzystujące barwy i nazwy renomowanych klubów robią to wyłącznie w celach komercyjnych, gdzie płaci się jedynie za użytkowanie logo. Co Pan sądzi o takich opiniach?
My na szczęście korzystamy z możliwości, a nie wyłącznie z nazwy czy barw. Wcześniej już powiedziałem, że szkółki polskiej piłki nie zbawią, ale dają alternatywę dla słabo szkolących klubów. Nie chcę oceniać pracy innych szkółek pod patronatem europejskich klubów. Skupiamy się na sobie, na tym, aby ludzie nas pozytywnie odbierali, by za kilka lat można było z satysfakcją usiąść przed telewizorem i oglądać własnych wychowanków.
Czy korzystacie z nowoczesnych technologii podczas treningu?
Nowoczesne technologie? Piłka nożna to bardzo szeroki zakres treningu. My musimy łączyć wiedzę z zakresu motoryki, techniki, taktyki. Pracuje z nami szereg ludzi specjalizujących się w poszczególnych dziedzinach, a my jako trenerzy układamy to w jedną całość. Nie podniecałbym się coraz to nowszymi technologiami, póki zawodnicy nie będą odpowiednio wyszkoleni.
Jakie są długofalowe plany Waszej szkółki?
Punkt, w jakim chciałbym się znaleźć za 5-6 lat w chwili obecnej znajduje się w sferze marzeń. Mimo to skoro udało się przez ostatnie 5 lat zrobić tak olbrzymi postęp, to dziś mając otwartą przed sobą całą Europę, mam nadzieję, że będziemy najlepsi w Polsce. Może inaczej… Obiecuję, że tak się stanie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
hipokoryzja , większość trenerów w Polsce powiedziała by te same słowa .. A mimo tego robili by coś całkowicie innego , a z tym trenerem akurat pracowałem , stawia wszystko na wynik oraz o to by zdobyć te bezsensowne 3pkt nawet w lidze juniorów, gdzie wynik nie ma znaczenia.